Konie....
- CiotkaDobraRada
- Entuzjasta
- Posty: 429
- Rejestracja: ndz paź 07, 2007 10:24 am
- Lokalizacja: Tychy
- Kontakt:
kobieta, może dla Ciebie. . .
Wg mnie wcale nie o to chodzi. Ze świnią, czy krową nie mam nic wspólnego, a z psem - jak najbardziej? Jak mogłabym jeść to zwierzę, podczas gdy czuję wielki sentyment? Gdyby moim codziennym towarzyszem była krowa, z którą bym się bawiła, wychodziła na spacery, opiekowała się, kochała itp itd, to może sytuacja byłaby ta sama.
Wg mnie wcale nie o to chodzi. Ze świnią, czy krową nie mam nic wspólnego, a z psem - jak najbardziej? Jak mogłabym jeść to zwierzę, podczas gdy czuję wielki sentyment? Gdyby moim codziennym towarzyszem była krowa, z którą bym się bawiła, wychodziła na spacery, opiekowała się, kochała itp itd, to może sytuacja byłaby ta sama.
Jeśli masz listę dziesięciu najlepszych, to dziewięciu musisz skreślić, bo jestem ja i nie ma reszty.
- Dziewoocha
- Dyskutant
- Posty: 370
- Rejestracja: pt wrz 07, 2007 5:15 pm
- Lokalizacja: wziąć to piwo ? o_O
- CiotkaDobraRada
- Entuzjasta
- Posty: 429
- Rejestracja: ndz paź 07, 2007 10:24 am
- Lokalizacja: Tychy
- Kontakt:
No właśnie.
Kobyła i klacz to to samo, a jakoś moja kobyła jeszcze się na mnie nie obraziła. A to, że wiejskie, to już nie mój problem. Niektórzy mówią klacz, ja (i nie tylko) mówię kobyła, i mam to gdzieś. żadnej różnicy. Poza tym, to Mylady do wiejskiej kobyły tak daleko, jak ode mnie do Warszawy.
Kobyła i klacz to to samo, a jakoś moja kobyła jeszcze się na mnie nie obraziła. A to, że wiejskie, to już nie mój problem. Niektórzy mówią klacz, ja (i nie tylko) mówię kobyła, i mam to gdzieś. żadnej różnicy. Poza tym, to Mylady do wiejskiej kobyły tak daleko, jak ode mnie do Warszawy.
- Dziewoocha
- Dyskutant
- Posty: 370
- Rejestracja: pt wrz 07, 2007 5:15 pm
- Lokalizacja: wziąć to piwo ? o_O