To już zależy od niego samego, czy będzie na tyle mądry żeby umiejętnie (i samodzielnie) odróżnić dobro i zło.pawel1990 pisze:bo potem bedzie sie zachowywać jak jego rodzice
Nie bij mnie mamo...
Rodzice mają ogromny wpływ na wychowanie dzieci. W 80% przypadków dziecko z nizin społecznych nie ma szans na wybicie się... zamiast chodzić do szkoły popada w złe kręgi, zaczyna pić, kraść i się stacza. W wielu takich przypadkach sprawdza się powiedzenie "Jaki ojciec taki syn". Oczywiście są osoby wychowujące się w patologicznych rodzinach, które się wybiły, ale są to wyjątki. Podam tu ciekawy przykład: Znajomy ojca ma brata, który właśnie
skończył źle. Ma troje dzieci z których tylko jedno skończyło studia (ale pewnie dlatego, że przez większość swojego życia mieszkała z babcią), a pozostałe dwoje... jedno siedzi teraz w poprawczaku za pobicie a drugie (starsze) ma zawiasy (bodajże za kradzież). Wydaje mi się, że jest idealny przykład na to, że wychowanie oraz zachowanie rodziców ma ogromny wpływ na przyszłość dzieci.
skończył źle. Ma troje dzieci z których tylko jedno skończyło studia (ale pewnie dlatego, że przez większość swojego życia mieszkała z babcią), a pozostałe dwoje... jedno siedzi teraz w poprawczaku za pobicie a drugie (starsze) ma zawiasy (bodajże za kradzież). Wydaje mi się, że jest idealny przykład na to, że wychowanie oraz zachowanie rodziców ma ogromny wpływ na przyszłość dzieci.
W pełni się z tobą zgadzam.nie ponieważ dzieci nieświadomie przejmują zachowania od rodziców
zapewniam Cię że są takie dzieci, którym choćbyś nie wiem jak długo tłumaczył i nie wiem jak się starał, to nie wytłumaczysz. trzeba dopiero porządnie nastraszyć a się uspokoją. ostatnio sporo stykam się z dziećmi, więc wiem co mówiępawel1990 pisze: Ja jestem za bezstresowym wychowaniem, po prostu trzeba dużo tłumaczyć aż zrozumie w końcu a nie drzeć ryja
generalnie nie należy przesadzać z niczym, ani z bezstresowym wychowaniem, ani z dyscypliną, gdzieś pośrodku i równowaga to chyba najlepsze rozwiązanie
Life hurts...
Jestem za spokojnym wychowywaniem (do czasu), tłumaczenie - do czasu, coś przeskrobie to nie będę odwalał tekstów, jak niektóre cierpliwe mamuśki, tylko jakiś szlaban czy coś, kara musi być. A jak perfidnie wredny się zrobi to ojcowską rękę też odczuje, gdyby dajmy na to synek wyjechal do kogos z Was z tekstem - 'jestes rozjebany' - nie powiecie, że tłumaczylibyście mu, iż to jest złe i tak nie wolno (w bezstresowym rytmie) ^^'
Zgadzam się.kobieta pisze:generalnie nie należy przesadzać z niczym, ani z bezstresowym wychowaniem, ani z dyscypliną, gdzieś pośrodku i równowaga to chyba najlepsze rozwiązanie
Jeżeli rodzic nie ma żadnych wymagań wobec dziecka i nie daje odczuć konsekwencji złego zachowania, to potem taki dzieciak jest pełen pretensji do całego świata, w głowie mu się przewraca i nie potrafi odróżnić tego co słuszne od tego co niepoprawne. Rodzic powinien być autorytetem, a nie dać wejść sobie na głowę.
Jestem za wywieraniem wpływu na dzieciaka, za określeniem reguł które są dla niego jasne. Kara za złe zachowanie musi być, ale łączmy to z możliwością wyrażenia własnego zdania. Te "granice" należy ustalić razem z dzieckiem.
Ostatnio zmieniony czw cze 07, 2007 4:24 pm przez greenka, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem absolutnie przeciwny bezstresowemu wychowaniu. Dziecku sie wtedy wyrzadza krzywde bo mu sie na wszystko na poczatku pozwala a kiedy dajemy mu do zrozumienia ze w swiecie glowna zasada jest "Robta co chceta" nawet klapsy nie pomagaja. Male dziecko jest inteligente i potrafi zalatwic swoja gra zaczynajac od brania na litosc konczac na agresji.
Oczywiscie nie mowie rowniez zeby dziecko katowac jak jakies zwierze (nie popadajmy z jedenj skrajnosci w druga). Ja jak bylem maly zawsze bylem uczony dystansu i dyscyplny. Za byle co dostawalem wciry. I dzis sie ciesze ze bylem na takiej zasadzie wychowany bo wiem ze wszystko w swoim czasie i wiem co jest dobre a co zle.
Oczywiscie nie mowie rowniez zeby dziecko katowac jak jakies zwierze (nie popadajmy z jedenj skrajnosci w druga). Ja jak bylem maly zawsze bylem uczony dystansu i dyscyplny. Za byle co dostawalem wciry. I dzis sie ciesze ze bylem na takiej zasadzie wychowany bo wiem ze wszystko w swoim czasie i wiem co jest dobre a co zle.
wyjąłeś mi to wszystko z ust.Pastel pisze:Jestem absolutnie przeciwny bezstresowemu wychowaniu. Dziecku sie wtedy wyrzadza krzywde bo mu sie na wszystko na poczatku pozwala a kiedy dajemy mu do zrozumienia ze w swiecie glowna zasada jest "Robta co chceta" nawet klapsy nie pomagaja. Male dziecko jest inteligente i potrafi zalatwic swoja gra zaczynajac od brania na litosc konczac na agresji.
Oczywiscie nie mowie rowniez zeby dziecko katowac jak jakies zwierze (nie popadajmy z jedenj skrajnosci w druga). Ja jak bylem maly zawsze bylem uczony dystansu i dyscyplny. Za byle co dostawalem wciry. I dzis sie ciesze ze bylem na takiej zasadzie wychowany bo wiem ze wszystko w swoim czasie i wiem co jest dobre a co zle.
nie wyobrażam sobie wychowywać w przyszłości swoje dziecko tak, że za byle co będzie karcone. gdzie tu jest miejsce na kontakt, porozumienie ?
wielu rodziców myśli, że użyje pasa i sprawa załatwiona. a różne rzeczy dzieją się w dziecięcej głowie po czymś takim. na każdego działa co innego.
samej w dziecinstwie zdarzało mi się dostać klapsa, ale musiałam sobie na to naprawdę zasłużyć.
znam wiele przypadków nastolatków którym na nic się nie pozwala, a gdy tylko rodzice nie patrzą, oni używają sobie jak mało kto.
znam jeszcze wielu ludzi którzy w młodości byli trzymani na smyczy, obrywali nią, a teraz są nieporadnymi życiowo mazgajami, którzy nie potrafią sami działać, tlyko ze wszystkim przychodzą do mamusi.
młodość ma swoje prawa a młodzież musi się wyszaleć. jak przegina, to powinna zostać ukarana. ale kara ma być odpowiednia do wieku. czternastolatek już nie postoi w kącie.
wielu rodziców myśli, że użyje pasa i sprawa załatwiona. a różne rzeczy dzieją się w dziecięcej głowie po czymś takim. na każdego działa co innego.
samej w dziecinstwie zdarzało mi się dostać klapsa, ale musiałam sobie na to naprawdę zasłużyć.
znam wiele przypadków nastolatków którym na nic się nie pozwala, a gdy tylko rodzice nie patrzą, oni używają sobie jak mało kto.
znam jeszcze wielu ludzi którzy w młodości byli trzymani na smyczy, obrywali nią, a teraz są nieporadnymi życiowo mazgajami, którzy nie potrafią sami działać, tlyko ze wszystkim przychodzą do mamusi.
młodość ma swoje prawa a młodzież musi się wyszaleć. jak przegina, to powinna zostać ukarana. ale kara ma być odpowiednia do wieku. czternastolatek już nie postoi w kącie.
A jak choć mam 15 lat, dalej dostaję regularnie lanie od taty. Za złe oceny, za pyskowanie itd. Wygląda to tak, ze jak na przykład dostanę 1, muszę zdjąć spodnie i w majtkach położyć się płasko na łóżku. Wtedy tata moczy pasek(żeby bardziej bolało), przychodzi i uderza mocno jakieś 10,15 razy(przy każdym uderzeniu liczy na głos) po tyłku i czasami w okolicach ud. Jeśli krzyczę albo zbyt gwałtownie się ruszam, dostaję jeszcze 5. Największe lanie pamiętam, że dostalam kiedyś, jak tata się dowiedział, że próbowałam palenia ( 2 lata temu na wakacjach). Nie zapomnę tego do końca życia. to było 30 bardzo mocnych uderzeń. Potem miałam całą dupę czerwoną .
Mama podziela zdanie taty i uważa, że żeby mnie wychować, trzeba użyć siły, bo szlabany tak nie skutkują jak porządne lanie od czasu do czasu. A ja? Już się przyzwyczaiłam, ale będę to moim rodzicom pamiętać do końca życia ;P
Mama podziela zdanie taty i uważa, że żeby mnie wychować, trzeba użyć siły, bo szlabany tak nie skutkują jak porządne lanie od czasu do czasu. A ja? Już się przyzwyczaiłam, ale będę to moim rodzicom pamiętać do końca życia ;P