Nie bij mnie mamo...

Wasze problemy dotyczące życia i nie tylko. Nie wiesz co zrobić? Napisz...
Nepeta Cataria

Post autor: Nepeta Cataria » pt paź 06, 2006 7:23 pm

xTrollx pisze:nie zgadzam się. Nie widzisz problemu? Dzieciak wchodzi ci na głowe, rządzi wszystkim i wszystkimi dookoła, robi co chce, nawet cie ustawia, ale to nie jest problem dla ciebie? Poczekasz 3-4 lata (o ile wczesniej nie wywali cie z własnego domu) ...
dobra, ale podaj jakiś konkret, bo ja tego jakoś nie widzę. co to jest "wchodzenie na głowę"? jak gówniarz moze mnie do czegokolwiek zmusić? jeżeli poprzez grożenie np. bronią (nożem itd), to jest to karalne i gówniarz nie jest bynajmniej bezkarny. wyrzucić mnie z własnego domu? nie, to ja figuruję jako właściciel, więc prawnie się nie da. przy każdej próbie mogę wezwać policję. jeżeli miałabym w domu takiego psychopatę, który zagraża mojemu bezpieczeńśtwu, to dążyabym, żeby zamknęli go w wariatkowie. nawet jeżeli to moje dziecko. serio. ale ciagle nie jestem pewna, o jakiego rodzaju problemy tak naprawdę ci chodzi. czy własnie o takie psychopatyczne? rzuć konkretnym przykładem.

Awatar użytkownika
misanthropiac
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1026
Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misanthropiac » pt paź 06, 2006 7:38 pm

Nepeta Cataria pisze:jak gówniarz moze mnie do czegokolwiek zmusić? jeżeli poprzez grożenie np. bronią (nożem itd), to jest to karalne i gówniarz nie jest bynajmniej bezkarny. wyrzucić mnie z własnego domu? nie, to ja figuruję jako właściciel, więc prawnie się nie da. przy każdej próbie mogę wezwać policję. jeżeli miałabym w domu takiego psychopatę, który zagraża mojemu bezpieczeńśtwu, to dążyabym, żeby zamknęli go w wariatkowie. nawet jeżeli to moje dziecko.
Nie wierzę, że napisała to kobieta :shock:
Zgadzam się każdym procencie, a nawet promilu. Nie można dopuścić nawet na sekundę, by młody przestępca poczuł się bezkarny. A już na pewno we własnym domusie. Bezkarność robi z gówniarza zwierze i w ogóle degenerata.
Jeśli taki mały bandyta np. okrada rodziców i sytuacja powtarza się n razy (gdzie n dąży do nieskończoności :-P ) należy obić mordę i wypierdolić z chałupy. Brutalne? Bardzo, ale adekwatne do powtarzalności złodziejskich czynów.
No to czekamy na odwet wszechmiłościowych wspakulturowców 8-)

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » sob paź 07, 2006 11:25 am

Nepeta Cataria pisze:co to jest "wchodzenie na głowę"
argh, np. robi to co chce i się z tobą nie liczy
Nepeta Cataria pisze:jak gówniarz moze mnie do czegokolwiek zmusić
Nie musi cie do niczego zmuszać, po prostu jak będziesz mu popuszczać, to ot tak cie wywali z chaty ^^
Nepeta Cataria pisze:jeżeli poprzez grożenie np. bronią (nożem itd), to jest to karalne i gówniarz nie jest bynajmniej bezkarny. wyrzucić mnie z własnego domu? nie, to ja figuruję jako właściciel, więc prawnie się nie da. przy każdej próbie mogę wezwać policję.
No ale chwila, jeszcze przed chwilą chciałaś przeczekać 3-4 lata, taki okres przejściowy i karcić go jedynie klapsem, a tu nagle już po policje dzwonisz?
Nepeta Cataria pisze:ale ciagle nie jestem pewna, o jakiego rodzaju problemy tak naprawdę ci chodzi. czy własnie o takie psychopatyczne?
nie takie psychopatyczne :P Przykładowy scenariusz, masz dzieciaczka, wychowujesz go (dajmy na to samotnie, bo ojciec was porzucił) w przeswiadczeniu, że dzieci przynoszą bociany, święty mikołaj z 150cm w pasie przechodzi przez komin o obwodzie 120 cm, wszystko jest pięknie, ładnie itp. Jednak z czasem rozwoju twoje bejbe zaczyna dowiadywać się wielu ciekawych rzeczy, najpierw, że święty mikołaj wcale nie istnieje, później - że bociany wbrew pozorom nie przynoszą dzieci; jednocześnie nasuwają się pierwsze refleksje - co ta matka wlasciwie wygaduje? Dlaczego nie ma racji? Może po prostu się nie zna? I tak wstępując w kręgi rówieśników szkolnych bejbe dowiaduje się co raz to nowych rzeczy, rzeczy, o których dotychczas słyszał co innego. Matka czasem tłumaczy, czasem zbywa (bo ile można słuchać scenariuszy z cyklu "tata, a marcin powiedział" /w tym przypadku mama/, tym samym bejbe zaczyna szczerze wątpić w jej słowa, których każdą cząstkę odpowiednio selekcjonuje, tudzież wpuszcza jednym a wypuszcza drugim uchem. Jednak pewnego dnia przychodzą słowa, których nie sposób przepuścić nitką łączącą receptory słuchu bez pominięcia tego czegoś co odpowiada za wiele nieoczekiwanych procesów - nadchodzi pora na bulwersacje, niezrozumienie, złość, gniew, niemoc? Idąc przykładowym wątkiem - matka postanowiła wyjawić bejbe tajemnicę swego /i w sumie jego/ życia, ojciec wcale nie zginął honorowo w bitwie pod Monte Cassino, wręcz przeciwnie, zaliczył ją i skoro bejbe się narodził, zaraz ich porzucił. W tym momencie nie ważne dlaczego matka to ukrywała; w dobie impulsu, niespodziewanego afektu bejbe dochodzi do wniosku, że go okłamywała przez całe życie, że tak na prawdę nie łączy ich nic oprócz więzi krwi. Żywi do niej wstręt, odrazę, niechęć; znajduje odpowiednie towarzystwo rówieśników, wkręca się w używki, przychodzi do domu pijany (dajmy na to ma 16 lat), a ogromne pokłady złości, gnewu, żalu wbrew pozorom nie zostają w butelce, wręcz przeciwnie, przynosi je razem ze sobą do domu. Oczywiście matka to akceptuje, jest sama na tym świecie i ma tylko jego, poza tym "to tylko okres dojrzewania", "każdy tak ma w tym wieku", "to jest normalne" - takie myśli przechodzą jej przez głowę. Niebawem się to zmieni... Szkoda, że nie przewiduje kilku opcji - a pośród nich tej, która będzie jej dotyczyć - niebawem to się zmieni.. na gorsze. Bejbe jest już prawie dojrzałym (fizycznie) facetem, nie pozwala sobie, aby jakaś kobiecina kierowała jego życiem, jego czynami, aby mówiła mu co ma robić. Zwykle zwyczajnie ją olewa. Robi wszystko według własnego uznania. Ona jest tylko maszynką - do opłacania dachu nad głową; ewentualnie stałym zasiłkiem pieniędzy (chociaż nawet o tym nie wie).

Jednak zanim przejdziemy do dalszych "przygód" bejbe, zastanówmy się, kto tu jest winny? Jak można temu zapobiec? I drugie zadanie - stawiając się w każdym etapie rozwoju bejbe (a zwłaszcza jak na razie w końcowym), powiedz co byś zrobiła? Odkładamy profilaktykę na bok i wypływamy na względnie głęboką wodę bez deski ratunkowej.

Amalii

Post autor: Amalii » sob paź 07, 2006 1:10 pm

Cały czas mam wrażenie, że mówicie o sytuacji, w której zło już natąpiło i trzeba szukać ratunku. A przecież nic nie dzieje się samo. Jak rodzice mają dobry kontakt ze swoimi pociechami od niemowlaka to przetrwają wszystko - kryzysy zaufania, dojrzewanie i wiele innych rzeczy bardzo trudnych. Trzeba miec strasznie dużo wsciekłości w sobie, żeby chodzić po osiedlu i rozwalać wszystko bejzbolem - to się z powietrza nie bierze. Dziecko musi być wcześniej mocno krzywdzone w taki czy inny sposób, żeby tak sie stało. Może bite, może nadużywane, może tylko w rodzinie, gdzie rodzice byli bezradni nawet, gdy chciało cukierka i mogło na nich wszystko wymuszać. A rodzice nie są idealni i też czasem mieli trudne dzieciństwo, czasem nie potrafią inaczej. Ja też uważam, że wtedy potrzebna jest terapia i to całej rodzince, a nie tylko jednemu pacholęciu :) A celem terapii jest nie tylko poprawa życia takiego delikwenta, moim zdaniem terapia powinna prowadzić do wybaczenia tego co było złe.. ale to strasznie trudne jest i pewnie nie zawsze sie da wybaczyć.... A jak sie juz stało, i urodzil sie dzieciak z defektem i nic nie pomaga, a wiem, że tak bywa, to też bym się nie wahała - mnie nikt by do niczego nie zmusił a o grożeniu mowy nie ma - dorośli mają dużo możliwości obrony przed takim nastolatkiem, a teraz w dobie pienięznych rozwiązań można mu znaleźć odpowiedni ośrodek z odpowiednim rygorem, żeby nikomu nie zagrażał i nie wahałabym się powtarzam ani minuty.

Nepeta Cataria

Post autor: Nepeta Cataria » sob paź 07, 2006 1:31 pm

xTrollx pisze:argh, np. robi to co chce i się z tobą nie liczy
to jest zbyt ogólne. co to jest "robi to co chce?" tj. idzie na lody, chociaz miał anginę, czy gwałci i morduje?
xTrollx pisze:Nie musi cie do niczego zmuszać, po prostu jak będziesz mu popuszczać, to ot tak cie wywali z chaty ^^
mówisz o jakiejś abstrakcji, której nie potrafię zrozumieć.
xTrollx pisze:No ale chwila, jeszcze przed chwilą chciałaś przeczekać 3-4 lata, taki okres przejściowy i karcić go jedynie klapsem, a tu nagle już po policje dzwonisz?
bo nie do końca rozumiem o co ci chodzi, piszesz ogólnikami. jeżeli o to, że nastolatek krzyczy, ze nie posprząta pokoju, chodzi przez tydzień w tych samych skarpetkach i chce sobie przekłuć penisa, to uważam to za zwykły bunt, którzy sam mu przejdzie. jeżeli dopuszcza się zachowań przestępczych, to zmienia zupełie postać rzeczy. wciaż jednak nie wiem, o jaki rodzaj zachowań ci chodzi. bo "wchodzenie na głowę" nic mi nie wyjaśnia.
xTrollx pisze:wychowujesz go w przeswiadczeniu, że dzieci przynoszą bociany, święty mikołaj z 150cm w pasie przechodzi przez komin o obwodzie 120 cm
błąd nr 1. nie wychowywałabym dziecka w ten sposób.
xTrollx pisze:Jednak z czasem rozwoju twoje bejbe zaczyna dowiadywać się wielu ciekawych rzeczy, najpierw, że święty mikołaj wcale nie istnieje, później - że bociany wbrew pozorom nie przynoszą dzieci; jednocześnie nasuwają się pierwsze refleksje - co ta matka wlasciwie wygaduje? Dlaczego nie ma racji? Może po prostu się nie zna?
własnie dlatego udzielanie głupich odpowiedzi na pytania dzieci uważam za bezsensowane. po co je okłamywać, jak i tak sie dowiedzą prawdy i wtedy ich zaufanie legnie w gruzach?
xTrollx pisze:Matka czasem tłumaczy, czasem zbywa
błąd nr 2, zawsze powinna tłumaczyć. jak nei ma czasu, wrócić do tematu póżniej, ale i tak wytłumaczyć.
xTrollx pisze:matka postanowiła wyjawić bejbe tajemnicę swego /i w sumie jego/ życia, ojciec wcale nie zginął honorowo w bitwie pod Monte Cassino, wręcz przeciwnie, zaliczył ją i skoro bejbe się narodził, zaraz ich porzucił.
i znowu błąd. pewnie, ze dziecku nie mozna prosto z mostu powiedzieć, ze tatuś był bydlakiem, ale też nie ma powodu robić z niego herosa. to są delikatne sprawy i trzeba je przedstawiać delikatnie, zeby dziecko nie poczuło się np. przyczyną odejścia ojca i nie nabawiło kompleksów. ale wmawiać dzieciakowi, ze tatuś był bogiem, a potem odwrócić to o 180 ztopni? bez sensu.
xTrollx pisze:w dobie impulsu, niespodziewanego afektu bejbe dochodzi do wniosku, że go okłamywała przez całe życie,
bo go okłamywała.
xTrollx pisze:Oczywiście matka to akceptuje
dla mnie to wcale nie jest oczywiste. skad dzieciak ma na alkohol i inne używki? dlaczego nie skorzystała z pomocy psychologa? nieletni mało moze zrobić sam. nawet sam szkoły nie może sobie wybrać, jeżeli rodzić się uprze, pośle go wbrew jego woli gdziekolwiek. to, że rodzice nieczęsto śięgają po takie srodki, nie oznacza, ze ich nie mają.
xTrollx pisze:Zwykle zwyczajnie ją olewa
jak jest już pełnoletni, to ona go też moze olać. nie dostanie synuś papu w domciu, mamusia mu nie posprząta, nie kupi nowych gatek, nie uprzerze ubrania, nie da pasty do zębów, nie zapłaci za internet, nie kupi telefonu komórkowego. ciekawe, kto lepiej wyjdzie na tym olewaniu.
xTrollx pisze:Ona jest tylko maszynką - do opłacania dachu nad głową; ewentualnie stałym zasiłkiem pieniędzy (chociaż nawet o tym nie wie).
jeżeli jest tak naiwna, ze na wszystko synciowi daje, to już jej głupota. ja bym nie dawała.
xTrollx pisze:kto tu jest winny?
matka, bo zamiast szczerze rozmawiać okłamywała i zbywała, syn, bo nie wysilił się, zeby zrozumieć matkę i jej pomóc, tylko wolał egoistycznie skupić się wyłącznie na sobie. czyli oboje.
xTrollx pisze:Jak można temu zapobiec?
budując odpowiednią więź od najmłodszych lat. wciaż uważam, że to okres dziecięcy jest kluczowy dla późniejszego zachowania potomka.
xTrollx pisze:powiedz co byś zrobiła?
ja bym od samego początku zachowywała się inaczej, niż przedstawiona w opisie kobieta. po prostu nie jestem typem osoby godzącej się na wszystko, unikającej trudnych rozmów i pobłażającej złemu zachowaniu dziecka.
xTrollx pisze:Odkładamy profilaktykę na bok i wypływamy na względnie głęboką wodę bez deski ratunkowej.
jeżeli już wychowała sobie egoistę-pijaka, a sama jest za słaba, żeby na cokolwiek się zdobyć, myślę, że powinna szukać pomocy u specjalistów - są różne ośrodki zajmujące się patologicznymi rodzinami, młodzieżą z problemami. dla nich to codzienność i mają swoje techniki. jeżeli ta kobieta jest faktycznie tak bierną marionetką, nie ma co liczyć, ze poradzi sobie sama. do tej pory jak widać sobie nie poradziła. nie warto czekać, aż dojdzie do nieszczęścia i syn uzależni się od dragów, albo stoczy się do poziomu kryminału.

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » sob paź 07, 2006 2:35 pm

Nepeta Cataria pisze:to jest zbyt ogólne.
bo ma być ogólne, przecież nie tyczy się jednego zachowania, takich zachowań można wymyślać w nieskończoność (sic!) i jeszcze do patologii nie doszedłem, na razie mowa o typowych "różkach" :P matka mowi idź do szkoły, on idzie na blałe czy na piwo, matka mowi wynies smieci, ten ma gdzies, matka o cos pyta, ten ją zbywa itd.
Nepeta Cataria pisze:mówisz o jakiejś abstrakcji, której nie potrafię zrozumieć.
ale możesz spróbować wyobrazić sobie; ja też nie dopuszczam do siebie niektórych możliwości, nie rozumiem jak tak w ogóle może się dziać. Ale się dzieje. I tu z pomocą przychodzi albo patologiczna rodzina sąsiada, albo wyobraźnia ;-)
Nepeta Cataria pisze:bo nie do końca rozumiem o co ci chodzi, piszesz ogólnikami.
j/w; ponieważ nie mogę się ograniczyć do jednego przykładu, dwóch, trzech itd. - zbyt obszerne zjawisko;
Nepeta Cataria pisze:bo "wchodzenie na głowę" nic mi nie wyjaśnia.
nie miałaś nigdy styczności (nie koniecznie osobiście) z sytuacją w której matka nie może sobie dać rady z dzieciakiem? Jestem kiepskim metodykiem i inaczej tego nie mogę wyjaśnić, wybacz.
Nepeta Cataria pisze:błąd nr 1. nie wychowywałabym dziecka w ten sposób.
Odwieczny problem, skąd się biorą dzieci ^^ przejdźmy do wieku dziecięcego dajmy na to 5 lat - jak wyjaśnisz synalkowi, córeczce skąd się biorą dzieci? Przyjmujesz strategię amerykańską, przyzwyczajasz dzieci od wczesnych lat do seksualności, mówiąc, że tata bzykał się z mamusią; czy owijasz w bawełnę o kwiatkach i pszczółkach? Ale to już taka mała dygresja... Wiedziałem, że jak podam przykład, to nastąpi drążenie dziury w szczegółach :| Znowuż skoro jesteśmy przy niektórych kłopotliwych sytuacjach, przecież są takie scenariusze (a się uczepiłem tego słowa), które trudno wyjawić komukolwiek (w przypadku kobiety np. gwałt), więc nie możemy zakładać, że wszyscy ludzie wszystkie tematy mogą omówić z dzieckiem (nie licząc wspomnianego powodu embarasujących doznań, chociażby dlatego, że ludzie bywają różni).
Nepeta Cataria pisze:własnie dlatego udzielanie głupich odpowiedzi na pytania dzieci uważam za bezsensowane. po co je okłamywać, jak i tak sie dowiedzą prawdy i wtedy ich zaufanie legnie w gruzach?
zgadzam się, ale i patrz wyżej.
Nepeta Cataria pisze:błąd nr 2, zawsze powinna tłumaczyć.
powinna czy nie, nie wszystko zawsze można wytłumaczyć.
Nepeta Cataria pisze:bo go okłamywała.
czyli w tym momencie nie dochodzi jeszcze do buntu, tylko do wspomnianego przeze mnie uświadomienia :arrow:
Nepeta Cataria pisze:dla mnie to wcale nie jest oczywiste
To jest przykład typowej polskiej męczennicy domowej, jak dla mnie niekoniecznie racjonalny, aczkolwiek jak najbardziej oczywisty pod względem prawdopodobieństwa wystąpienia w życiu codziennym
Nepeta Cataria pisze:skad dzieciak ma na alkohol i inne używki
Z autopsji - wierz mi, skąd to żaden problem. Jak to jest że za 2zł wypijesz pół litra, dwa piwa i do tego spalisz lolka? Cuda? Ja nazywam to "młodzieńczą zaradnością".. Z przykładu - matka jest "stałym zasiłkiem", a celowo dodane stwierdzenie w nawiasie (przypomnę - chociaż nawet o tym nie wie), obrazuje podkradanie hajsu (zresztą to jeden z wielu sposobów).
Nepeta Cataria pisze:dlaczego nie skorzystała z pomocy psychologa
Dlaczego nie skorzystała z pomocy nie wiemy, ale dlaczego miałaby nie skorzystać, możemy się domyślać - brak pieniędzy, brak psychologa w pobliżu, brak takiego pomysłu, może sama potrzebowała bardziej pomocy psychologa, aniżeli dziecko? (w końcu dla typowej "męczennicy" odrzucenie przez jedyne ukochane dziecko, w obliczu braku innego oparcia (może pochodzi z domu dziecka?), to ogromny cios); może z autopsji wie że psycholog nic nie zdziała, może twierdzi, że sama sobie z tym poradzi, może nie wychodzi na ulicę, bo pochodzi z ukrainy i nawet nie posiada dokumentu tożsamości? Przykładów jest b. dużo, jak już wielokrotnie wspominałem, dlatego chciałem się ustrzec takiej sytuacji, założę się, że dalsza dyskusja w połowie będzie wypełniona nowymi scenariuszami i myślami obalającymi takie, a nie inne postępowanie, co gorsza może trwać w nieskończoność ...
Nepeta Cataria pisze:nieletni mało moze zrobić sam. nawet sam szkoły nie może sobie wybrać, jeżeli rodzić się uprze, pośle go wbrew jego woli gdziekolwiek.
Nieletni może zrobić bardzo wiele, jeśli nie stosuje się do przyjętych norm społecznych. Szkoła to akurat najmniejszy problem. Rodzic posyła - dzieciak nie chodzi. Nie jesteś w stanie dopilnować w 100%. W sytuacji patologicznej pobije kilka osób i już zostaje zawieszony, jak nie wydalony = już po szkole ;]
Nepeta Cataria pisze:to, że rodzice nieczęsto śięgają po takie srodki, nie oznacza, ze ich nie mają.
kij ma dwa końce, to że mają takie środki, nie znaczy, że potomek nie ma żadnego "antidotum".
Nepeta Cataria pisze:jak jest już pełnoletni, to ona go też moze olać. nie dostanie synuś papu w domciu, mamusia mu nie posprząta, nie kupi nowych gatek, nie uprzerze ubrania, nie da pasty do zębów, nie zapłaci za internet, nie kupi telefonu komórkowego. ciekawe, kto lepiej wyjdzie na tym olewaniu.
Ten przykład raczej przedstawia reżim wobec typowego nastolatka, nie osoby dorosłej, po co mi telefon, internet, kiedy palę eco staffik? Pasta do zębów? Porządek? Zbędna abstrakcja :] trzymając się przykładu - nie może go olać, w końcu to jej jedyne "oparcie", jest matką męczennicą i kocha go bezgranicznie bez względu na to co uczynił.
Nepeta Cataria pisze:jeżeli jest tak naiwna, ze na wszystko synciowi daje, to już jej głupota. ja bym nie dawała.
1. część - dach nad głową - opłaca za siebie, więc nic nie daje, co do "zasiłku", wcześniej wspomniałem już o specyfice tego zjawiska - nic nie daje, sam bierze.
Nepeta Cataria pisze:matka, bo zamiast szczerze rozmawiać okłamywała i zbywała, syn, bo nie wysilił się, zeby zrozumieć matkę i jej pomóc, tylko wolał egoistycznie skupić się wyłącznie na sobie. czyli oboje.
Czy egoizm był wynikiem niewłaściwego wychowania?
Nepeta Cataria pisze:ja bym od samego początku zachowywała się inaczej, niż przedstawiona w opisie kobieta. po prostu nie jestem typem osoby godzącej się na wszystko, unikającej trudnych rozmów i pobłażającej złemu zachowaniu dziecka.
rozumiem i respektuję.
Nepeta Cataria pisze:jeżeli ta kobieta jest faktycznie tak bierną marionetką, nie ma co liczyć, ze poradzi sobie sama
czyli odrzucając specjalistów itp. możliwości nie mające racji bytu ze względu na skomplikowaną sytuację, jest skazana na klęskę?

Nepeta Cataria

Post autor: Nepeta Cataria » ndz paź 08, 2006 9:08 pm

xTrollx pisze:bo ma być ogólne, przecież nie tyczy się jednego zachowania, takich zachowań można wymyślać w nieskończoność (sic!) i jeszcze do patologii nie doszedłem, na razie mowa o typowych "różkach" :P matka mowi idź do szkoły, on idzie na blałe czy na piwo, matka mowi wynies smieci, ten ma gdzies, matka o cos pyta, ten ją zbywa itd.
tak jak już pisałam - jeżeli rozmowa nie pomoga, należy karać, jeżeli karanie nie pomaga, należy szukać pomocy u fachowców. tak uważam.
xTrollx pisze:ale możesz spróbować wyobrazić sobie; ja też nie dopuszczam do siebie niektórych możliwości, nie rozumiem jak tak w ogóle może się dziać. Ale się dzieje. I tu z pomocą przychodzi albo patologiczna rodzina sąsiada, albo wyobraźnia ;-)
mogę sobie dużo rzeczy wyobrazić, np. że ojciec katuje rodzinę i tym podobne przypadki, ale że nieletni wypędza z domu właściela domu i swojego prawnego opiekuna, tego w zaden sposób nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
xTrollx pisze:nie miałaś nigdy styczności (nie koniecznie osobiście) z sytuacją w której matka nie może sobie dać rady z dzieciakiem? Jestem kiepskim metodykiem i inaczej tego nie mogę wyjaśnić, wybacz.
nie w takich rozmiarach, zeby musiała się obawiać, że syn wyrzuci ją z jej własnego domu.
xTrollx pisze:Odwieczny problem, skąd się biorą dzieci ^^ przejdźmy do wieku dziecięcego dajmy na to 5 lat - jak wyjaśnisz synalkowi, córeczce skąd się biorą dzieci? Przyjmujesz strategię amerykańską, przyzwyczajasz dzieci od wczesnych lat do seksualności, mówiąc, że tata bzykał się z mamusią; czy owijasz w bawełnę o kwiatkach i pszczółkach?
prawdę mozna powiedzieć ubierając ją w przeróżne słowa. moja koleżanka z pracy, która ma 8 letnie dziecko od początku mówiła mu prawdę. jak był malutki i zapytał, skad się biorą dzieci, powiedziała, że musi być tatuś i mamusia i jak chcą dzidziusia to sie tak bardzo mocno przytulają i wtedy u mamusi w brzuszku zaczyna rosnąć dzidziuś. czy jakoś tak. niedawno podpytywał, jak to dokładnie wygląda i też mu opowiedziała - nie terminologią medyczną, tylko dzieciecą.
xTrollx pisze:Znowuż skoro jesteśmy przy niektórych kłopotliwych sytuacjach, przecież są takie scenariusze (a się uczepiłem tego słowa), które trudno wyjawić komukolwiek (w przypadku kobiety np. gwałt), więc nie możemy zakładać, że wszyscy ludzie wszystkie tematy mogą omówić z dzieckiem (nie licząc wspomnianego powodu embarasujących doznań, chociażby dlatego, że ludzie bywają różni).
znowu kewstia doboru słów. wystarczy powiedzieć, ze tatuś nie był dobrym człowiekiem i zboił cos złego doprowadzając mamusię do płaczu. nie trzeba zaraz dziecku mówić, ze to był gwałt.
xTrollx pisze:powinna czy nie, nie wszystko zawsze można wytłumaczyć.
i tu się nie zgadzam. uważam, ze to tylko i wyłącznie kwestia doboru słów, formy i szczegółowości tłumaczenia do poziomu dziecka.
xTrollx pisze:Nieletni może zrobić bardzo wiele, jeśli nie stosuje się do przyjętych norm społecznych. Szkoła to akurat najmniejszy problem. Rodzic posyła - dzieciak nie chodzi. Nie jesteś w stanie dopilnować w 100%. W sytuacji patologicznej pobije kilka osób i już zostaje zawieszony, jak nie wydalony = już po szkole ;]
yhm, i trafia do szkoły specjalnej. mało kto ma marzenie, zeby skończyć w takiej szkole.
xTrollx pisze:kij ma dwa końce, to że mają takie środki, nie znaczy, że potomek nie ma żadnego "antidotum".
jedyne co moze zrobić, to tak naprawdę niszczyć sobie życie. czyli "zrobię mamie na złość i odmrożę sobie uszy". cokolwiek zrobi, tak naprawdę sam za to zapłaci. niemniej - nie chciełabym, zeby moje relacje z dzieckiem wygladały w ten sposób, że jedyną furtką dla niego jest niszczenie sobie życia. ale jak już pisałam, ja ogólnie nie pasuje do opisu wyżej wspomnianej męczennicy. dlatego na pytanie, co bym zrobiła, gdybym już była męczennicą, trudno mi powiedzieć. bo nie jestem. trudo mi sobie wyobrazić, ze przez 15 lat zachowuję się jak ofiara losu i nagle staję się innym człowiekiem, asertywnym, dbającym o rozwój dziecka, silnym itd. jakbym była ofiarą losu przez tyle czasu, to pewnie byłabym nią dalej przez kolejne 15 lat. i tak aż do śmierci.
xTrollx pisze:Ten przykład raczej przedstawia reżim wobec typowego nastolatka, nie osoby dorosłej, po co mi telefon, internet, kiedy palę eco staffik? Pasta do zębów? Porządek? Zbędna abstrakcja :] trzymając się przykładu - nie może go olać, w końcu to jej jedyne "oparcie", jest matką męczennicą i kocha go bezgranicznie bez względu na to co uczynił.
jeżeli to jest osoba dorosła, to matka nie ma obowiazku tej osoby utrzymywać. w razie czego w ogóle moze dzieciaka wydziedziczyć. nawet w pewnych okolicznościach wymeldować (chociaz to większ problem, ale da się).
xTrollx pisze:1. część - dach nad głową - opłaca za siebie, więc nic nie daje, co do "zasiłku", wcześniej wspomniałem już o specyfice tego zjawiska - nic nie daje, sam bierze.
jakby dziecko mnie okradało, pewnie sama bym doprowadziła do jego aresztowania. dowody mozna zdobyć, np. posypać pieniądze/cenne przedmioty jakimś niewidocznym w normalnym świetle proszkiem, czy spisać numery banknotów itp.
xTrollx pisze:Czy egoizm był wynikiem niewłaściwego wychowania?
zapewne tak.
czyli odrzucając specjalistów itp. możliwości nie mające racji bytu ze względu na skomplikowaną sytuację, jest skazana na klęskę?
jeżeli jest męczennicą/życiową ofiarą, to nie widzę tego, zeby nagle miała się zmienić i stać silnym człowiekiem zdolnym do przeciwstawiania się drugiemu człowiekowi. nie weirzę w cuda.

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » pn paź 09, 2006 9:40 pm

... IE = zło ...
odpowiedź zaorana. :|
Z ważniejszych - wcale nie musisz być świadoma, tego, że dziecko cię okrada. Czy odmówisz dzieciakowi, jesli poprosi o 2 dychy na kino z klasą? Który normalny rodzic sprawdza czy w ogóle taka wycieczka się odbędzie?

Nie wierzysz w cuda. Dla mnie cudem jest możliwość wyboru (zgodnie zresztą z odpowiednią religią). Jeśli nie ma cudu, nie ma też możliwości wyboru. A jeśli człowiek nie posiada cudu - możliwości wyboru, to nie jest już człowiekiem. Skoro nie jest człowiekiem, to prawa ludzkie go nie obowiązują. Dlatego czy warto w ogóle brać pod uwagę ludzkie pobudki jak wysyłanie do specjalisty, czy lepiej od razu, z dala od ludzkich praw zaorać wspomnianą matkę?

Nepeta Cataria

Post autor: Nepeta Cataria » wt paź 10, 2006 4:09 pm

xTrollx pisze:Który normalny rodzic sprawdza czy w ogóle taka wycieczka się odbędzie?
to się sprawdza automaczynie podaczas telefonicznych plot z mamą jasia, stasia, zuzi, justynki itp. itd. rodzice nie żyją na pustyni, znają się z wywiadówek, często sa sąsiadami, albo przynajmniej mieszkają na tym samym osiedlu. co jak co, ale fikcyjna wycieczka szkolna to co, co bardzo łatwo moze sie wydać.
xTrollx pisze:Dla mnie cudem jest możliwość wyboru (zgodnie zresztą z odpowiednią religią). Jeśli nie ma cudu, nie ma też możliwości wyboru. A jeśli człowiek nie posiada cudu - możliwości wyboru, to nie jest już człowiekiem. Skoro nie jest człowiekiem, to prawa ludzkie go nie obowiązują.
a tu już czepiasz się słówek. zwrot "nie wierzę w cuda" nie oznacza, że odrzucam możliwość wystąpienia wszelkiego rodzaju nadprzyrodzonych zjawisk, albo że odmawiam człowiekowi wolności wyboru. to standardowy potoczny zwrot, którego używa sie celem poddania w wątpliwość prawdopodobnieństwa danego zdarzenia. otóz nie wierzę, że kobieta, która całe życie była slaba i ślepa, nagle stanie się zupełnie inną osobą, która może "góry przenosić" (od przypadku zaznaczę, ze znowu chodzi mi o potoczny zwrot, a nie o wyrobienie u kobiety masy mięśniowej umożliwiającej przenoszenie masywów górskich). może zacząć dostrzegać błędy, może zdać sobie sprawę, że dzieje się źle itd. ale może jej być bardzo trudno zmienić coś samodzielnie, bo to wymaga przebudowania jej osobowości. dlatego zasugerowałam, żeby lepiej udała się po pomoc do osób, które wiedzą co robić w takich przypadkach. dzięki temu będzie czerpać z ich doświadczenia i siły.
xTrollx pisze:Dlatego czy warto w ogóle brać pod uwagę ludzkie pobudki jak wysyłanie do specjalisty, czy lepiej od razu, z dala od ludzkich praw zaorać wspomnianą matkę?
zaorać? ale czemu? nie rozumiem. czy wysłanie jej po pomoc, oznacza, ze ma być zaorana?

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » wt paź 10, 2006 6:38 pm

Nepeta Cataria pisze:to się sprawdza automaczynie podaczas telefonicznych plot z mamą jasia, stasia, zuzi, justynki itp. itd. rodzice nie żyją na pustyni, znają się z wywiadówek, często sa sąsiadami, albo przynajmniej mieszkają na tym samym osiedlu. co jak co, ale fikcyjna wycieczka szkolna to co, co bardzo łatwo moze sie wydać.
Może w niektórych środowiskach się sprawdza (mniejszych), sam mieszkam w Poznaniu, gdzie jest full szkół i dajmy na to ze 100 osób z mojego rocznika z osiedla ŻADNA nie trafiła do mojej klasy (do szkoły dajmy na to 5), więc teraz mozna pomyslec jakie jest prawdopodobienstwo, że sąsiad będzie w mojej klasie ... Na wywiadówkach, owszem może pogadają, ale wywiadówka raz w semestrze; a kontaktu w "moim" przypadku żadni rodzice między sobą nie utrzymują. Mowa o liceum, gdzie w ogóle mało kto pomyśli aby inwigilować już prawie dorosłą pociechę. Wg mnie coś w tym jest.
Nepeta Cataria pisze:a tu już czepiasz się słówek.
Nie czepiam się słówek, tylko na zasadzie skojarzeń wysnuwam własną teorię. Weź ją proszę pod uwagę.
Nepeta Cataria pisze:zaorać? ale czemu?
Spokojnie, przeanalizuj jeszcze raz, a zrozumiesz, wierzę w Ciebie ;-)

ODPOWIEDZ