Wiocha...
Wiocha...
Wiadomo jak to jest na wsiach, czy w małych miejscowościach. Wszyscy się znają, każdy każdemu mówi „dzień dobry” i niby wszystko jest ładnie i pięknie...ale wiadomo, wieści szybciutko się rozchodzą. Macie może jakieś sprawdzone sposoby na ukrywanie pewnych spraw...tak aby nikt się nie dowiedział? A może kiedyś zdarzyło się wam, że tylko coś zrobiliście nie tak (szczególnie w mniemaniu osób starszych) a po godzinie już cała wiocha wiedziała?
Albo udają, że się znają i mówią sobie to "dzien dobry" żeby nie wyjść na kogoś niemiłego...Kasiak pisze:Wszyscy się znają, każdy każdemu mówi „dzień dobry
Może nie wiocha...i nie cała, bo aż tak znana nie jestem, ale na sąsiadów z mojej okolicy nie ma sposobu. Mnie nie interesuje, co robią i mam to gdzieś, ale kiedy tylko pod moim domem pojawi się auto (a już nie daj Boże karetka!) to zza okien wyglądają zaciekawione twarze... Kiedyś rozmawiałam z koleżanką pod domem wieczorem, a w oknie nagle zapaliło się światło i pani sąsiadka odsłoniła firankę i jak gdyby nigdy nic gapiła się na nas...Kasiak pisze:A może kiedyś zdarzyło się wam, że tylko coś zrobiliście nie tak (szczególnie w mniemaniu osób starszych) a po godzinie już cała wiocha wiedziała?
Nie cierpię plotek- kiedy takie dwie się spotkają pod bramą i rozmawiają o ludziach, których nazwisk nawet dobrze nie pamiętają. Już nie chcę wspominać, co się działo gdy mojego domu nie odwiedził ksiądz po kolędzie....
Fakt na wiochach tak się dzieje z zasady - z zasady rodzaju społeczeństwa. Jak nic się nie dzieje na wiochach, to zwykle każda sensacja jest dobra, zwłaszcza dla ludzi starszych. Ale ale ^^ pozory mylą, w miastach też bywa nieciekawie; typowy przykład z karetką, jak zaraz wszyscy gałami świecą przez okna :/ Plotkarzy i kapusiów też nie brakuje. Moim zdaniem jedynym sensownym rozwiązaniem jest olewanie takich ludzi. Niby na wiosce trudniej, bo ciągle na danych ludzi będziemy natrafiać; ale przecież w dużych miastach też są okreslone jak ja to mówię - mikroklimaty - w moim przypadku peryferyjna część miasta, w której mieszkam prawie od urodzenia; normalnie jak na wiosce; większość ludzi się zna, praktycznie wszystkich z widzenia ... ale biorąc pod uwagę prawdziwą wiochę, np. z której pochodzi mój kuzyn, to sądzę (w dużym stopniu uogólniając), iż w mieście jednak nie jest aż tak źle
Znam to... po prostu masakra.
Ja ostatnio miałam taką sytuację, że byłam z moim menem u jego babci i przyszła tam taka babci znajoma. Ona to jest dopiero okropna. Nawija cały czas, gęba jej się nie zamyka, a tak szybko, że nic nie rozumiesz (babka koło 80-tki). I zaczęła opowiadać, jakto jakaś tam laska koło kościoła chodziła z dizeckiem w wózku, a wszyscy wiedzą, że to nieślubne i jak tak wogóle można koło kościoła z takim dizeckiem chodzić (od razu widać, że babka nie na czasie z "modą"). I później pokazywała mi, że się na jakiegoś faceta rzuciła rozkrakiem i zaczęłą go ściskać i całować i pokazywała to na mnie ...normalnie...dobijają mnie tacy ludzie.
Przeiceż to co się robi "na własnych śmieciach" to nasza sprawa a nie innych ludzi.
Ja ostatnio miałam taką sytuację, że byłam z moim menem u jego babci i przyszła tam taka babci znajoma. Ona to jest dopiero okropna. Nawija cały czas, gęba jej się nie zamyka, a tak szybko, że nic nie rozumiesz (babka koło 80-tki). I zaczęła opowiadać, jakto jakaś tam laska koło kościoła chodziła z dizeckiem w wózku, a wszyscy wiedzą, że to nieślubne i jak tak wogóle można koło kościoła z takim dizeckiem chodzić (od razu widać, że babka nie na czasie z "modą"). I później pokazywała mi, że się na jakiegoś faceta rzuciła rozkrakiem i zaczęłą go ściskać i całować i pokazywała to na mnie ...normalnie...dobijają mnie tacy ludzie.
Przeiceż to co się robi "na własnych śmieciach" to nasza sprawa a nie innych ludzi.
Hehe no ja mieszkam w małym mieście i tu wieści rozchodza się bardzo szybko :-/ Zwałaszcza, że moja sąsiadka (babka po 70) jest chyba największą z plotkarek... jak sobie z tym radzić... hmm ja mam to gdzieś co mówią o mnie inni Z moją mamą jest gorzej bo ona dba o opinie innych... łeee. Zresztą i tak nie zamierzam tu dalej siedzieć więc gadac to se mogą...
Co to za idiotyczna nazwa tematu?! I to jeszcze założone przez moderatora?! Myślicie, że mieszkanie w mieście w jakikolwiek sposób nobilituje? Tak się składa, że akurat ja mieszkam na wsi i nic takiego nie dostrzegam w swoim środowisku. Znam wiele osób i z miast i z wsi i bardzo często ci pierwsi mają szersze horyzonty od tych drugich. Mówienie "wiocha", "wieśniaczyć", "wieśniak" jest żałosne, szczególnie, że te same osoby w następnyych zdaniach gadają o tolerancji. Pedarstów trzeba szanować, ale ludzi ze wsi już nie?
Mało jest zalet, których by Polacy nie mieli, i mało błędów, których udałoby im się uniknąć.
- Winston Churchill
Człowiek wyższy kroczy tylko własną drogą. - Napoleon Bonaparte
- Winston Churchill
Człowiek wyższy kroczy tylko własną drogą. - Napoleon Bonaparte
Mam rodzinę na wsi i wiem, że zarówno mój wujek, jak i ciotka wiedzą bardzo dużo o swoich sąsiadach. Gdy między nimi się nie układało, to wujaszek miał naprawdę problem, bo żeby ludzie wiedzieli i nic mu nie mówili to jeszcze co innego, ale że zawiść jest wielka, to nie było mu łatwo.
Ale w mieście jest bardzo podobnie. W klatce u mnie jest 10 mieszkań. O niemal wszystkich wiem gdzie pracują, jakim samochodem jeżdżą, czasami ci którzy są w młodszym wieku, z kim się spotykają, o której wychodzą do pracy, czy są na wycieczce czy nie, itd. A nie znam żadnego plotkarza. Przebywa się w jakimś gronie i się człowiek poznaje.
Ale w mieście jest bardzo podobnie. W klatce u mnie jest 10 mieszkań. O niemal wszystkich wiem gdzie pracują, jakim samochodem jeżdżą, czasami ci którzy są w młodszym wieku, z kim się spotykają, o której wychodzą do pracy, czy są na wycieczce czy nie, itd. A nie znam żadnego plotkarza. Przebywa się w jakimś gronie i się człowiek poznaje.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl
...no właśnie o to chodzi. Ja tez się nie przejmuje co będą o mnie óźniej mówić, bo mnie nie znają i nie wiedzą jaka jestem...chodzi o babcie, że ona się bardziej będzie przejmować jak coś nie tak z kuzynką zrobimy bo ona tam mieszka. I ja rozumiem, że trzeba dbać o dobre zdanie o sobie wśród innych ale takie stereotypy jakie chodza jeszcze po wioskach, to mnie już dobijają na maksa.quick pisze:ja mam to gdzieś co mówią o mnie inni Z moją mamą jest gorzej bo ona dba o opinie innych... łeee
...to może mieszkasz na jakiejś lepszej wsi, bo choć jestem z miasta (i jak to odczułam w twoim mniemaniu nie jestem słodką idiotką i się nie wywyższam), to jeżdżę często do mnie na wieś (mogę tak to określić bo mam tam domek i wielu przyjaciół i rodzinę) i słyszę jak babki obgadują kogo się da.Paul pisze:Myślicie, że mieszkanie w mieście w jakikolwiek sposób nobilituje? Tak się składa, że akurat ja mieszkam na wsi i nic takiego nie dostrzegam w swoim środowisku.
...po 1 odniesienie Wiocha w temacie tyczyło się właśnie tego zacofania myśleniowego (i nie mówie tu o wszystkich) osób starszych, którzy nie przyswajają do siebie nowych zachowań i typów ale ciągle żyją jak sprzed 40 lat i chcą by tak zachowywali się wszyscy a świat się przecież zmienia. Po 2 często ludzie z miasta zachowują się gorzej niż ci mieszkający na wsiach. I po 3 szanuję ludzi, którzy mieszkają na wsi...w moim środowisku nawet bardziej niż niektórych moich znajomych z miast, bo często mają o wiele lepsze myślenie.Paul pisze:Mówienie "wiocha", "wieśniaczyć", "wieśniak" jest żałosne, szczególnie, że te same osoby w następnyych zdaniach gadają o tolerancji. Pedarstów trzeba szanować, ale ludzi ze wsi już nie?
...tu jest co innego, bo ty poprostu wiesz to z autopsji a nie z tego, że ktoś do ciebie przychodzi i relacjonuje wszystko co się dzieje za drzwiami innego mieszkania. Są to twoje spostrzeżenia i to co zdołasz dostrzec, a nie to że słyszy się jak ktos na kogoś ploci.Sol pisze:W klatce u mnie jest 10 mieszkań. O niemal wszystkich wiem gdzie pracują, jakim samochodem jeżdżą, czasami ci którzy są w młodszym wieku, z kim się spotykają, o której wychodzą do pracy, czy są na wycieczce czy nie, itd. A nie znam żadnego plotkarza. Przebywa się w jakimś gronie i się człowiek poznaje.