Na kocią łapę...
Na kocią łapę...
W dzisiejszych czasach jest tak, że wielu młodych ludzi decyduje się, że nie wezmą ślubu a zamieszkają pod jednym dachem i będą żyć na przysłowiową kocią łapę. Kiedyś myślałam, że to złe, ale z czasem chyba moje poglądy ulegają drastycznym zmianom. No bo w końcu chyba lepiej jest zamieszkać ze sobą i sprawdzić jak jest nam razem, kiedy mamy ze sobą kontakt codziennie i dłużej niż na 1h niż widywać się raz na tydzień.
Osobiście znam 33-letnią kobietę, która jest ze swoim 34-35-letnik mężczyzną, są ze sobą od 7 lat i traktują się jakby byli parą, ale nie mieszkają razem (choć chyba mają w planach – przynajmniej ona by chciała) i nie spieszy im się do ślubu.
Nie rozumiem ludzi, którzy biorą ślub tylko dlatego, że w drodze jest dziecko, a np. się nie kochają i robią to tylko dla dziecka. Przecież można być ze sobą bez ślubu i zobaczyć jak życie się ułoży. Co innego, kiedy mają zaplanowane, że wezmą ślub a tu dziecko w drodze, to taka sytuacja jest zrozumiała, bo przecież chcieli się hajtnąć. Dziecko, które jest zrobione bez miłości i rodzice się nie kochają i są tylko ze sobą dlatego, że jest dziecko ma przesrane, bo czuje się nie kochane, czasem nawet ze strony obojga rodziców.
Ja teraz sądzę, że mogłabym zamieszkać z facetem bez ślubu...już dawno zresztą chciałam, ale mój men sie nie zgadza. Ale to lepsze wyjście niż widywanie się raz na jakiś czas. No i w końcu facetowi nie tak szybko do ślubu, więc dla niego powinna to być najlepsza opcja...ale wiadomo – facetowi to najlepiej u mamusi, trzyma się jej spódniczki jak może najdłużej (przynajmniej w niektórych przypadkach, jakie znam, bo normalni faceci też się zdarzają).
Jakie wy macie poglądy na to?
Osobiście znam 33-letnią kobietę, która jest ze swoim 34-35-letnik mężczyzną, są ze sobą od 7 lat i traktują się jakby byli parą, ale nie mieszkają razem (choć chyba mają w planach – przynajmniej ona by chciała) i nie spieszy im się do ślubu.
Nie rozumiem ludzi, którzy biorą ślub tylko dlatego, że w drodze jest dziecko, a np. się nie kochają i robią to tylko dla dziecka. Przecież można być ze sobą bez ślubu i zobaczyć jak życie się ułoży. Co innego, kiedy mają zaplanowane, że wezmą ślub a tu dziecko w drodze, to taka sytuacja jest zrozumiała, bo przecież chcieli się hajtnąć. Dziecko, które jest zrobione bez miłości i rodzice się nie kochają i są tylko ze sobą dlatego, że jest dziecko ma przesrane, bo czuje się nie kochane, czasem nawet ze strony obojga rodziców.
Ja teraz sądzę, że mogłabym zamieszkać z facetem bez ślubu...już dawno zresztą chciałam, ale mój men sie nie zgadza. Ale to lepsze wyjście niż widywanie się raz na jakiś czas. No i w końcu facetowi nie tak szybko do ślubu, więc dla niego powinna to być najlepsza opcja...ale wiadomo – facetowi to najlepiej u mamusi, trzyma się jej spódniczki jak może najdłużej (przynajmniej w niektórych przypadkach, jakie znam, bo normalni faceci też się zdarzają).
Jakie wy macie poglądy na to?
Co do zawierania ślubu tylko dlatego, że dziecko w drodze to się zgodzę że to bez sensu.
Dziewczyny jeszcze nie mam, ale wydaje mi się, że na dłuższą metę nie byłbym w stanie żyć z nią na kocią łapę. Może moje nastawienie do tej sprawy zmieni się jak się zwiążę, ale póki co nie odpowiada mi taka opcja.
Dziewczyny jeszcze nie mam, ale wydaje mi się, że na dłuższą metę nie byłbym w stanie żyć z nią na kocią łapę. Może moje nastawienie do tej sprawy zmieni się jak się zwiążę, ale póki co nie odpowiada mi taka opcja.
The only rules that really matter are these: what a man can do and what a man can't do.
Czemu nie, fajne rozwiązanie, ale według mnie na krótką metę.
Wydaje mi się, że związanie węzłem małżeńskim daje większą stabilność i chyba chciałbym takiej stabilności później.
Uważam jednak, że do 30-stki wcale nie muszę spieszyć się z ożenkiem.
A mieszkanie u rodziców też ma swoje plusy. Mieszkając samemu, albo z partnerką/partenerm trzeba o wszystko troszczyć się samemu. A tak nie zawsze.
Wydaje mi się, że związanie węzłem małżeńskim daje większą stabilność i chyba chciałbym takiej stabilności później.
Uważam jednak, że do 30-stki wcale nie muszę spieszyć się z ożenkiem.
A mieszkanie u rodziców też ma swoje plusy. Mieszkając samemu, albo z partnerką/partenerm trzeba o wszystko troszczyć się samemu. A tak nie zawsze.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl
...nie samemu, tylko razem. No i nie mówię, że do końca życia na kocią łapę, bo mi też by to nie odpowiadało, ale skoro facet nie ma na tyle odwagi labo nie jest do końca pewny żeby się oświadczyć i wziąść ślub, to chyba takie spędenie ze sobą przysłowiowe 24h/dobę to dobry sposób na sprawdzenie się.Sol pisze:Mieszkając samemu, albo z partnerką/partenerm trzeba o wszystko troszczyć się samemu.
Na pewno tak. W końcu co innego spotykać się nawet codziennie i po kilka godzin, a co innego mieszkać razem.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl