Na kocią łapę...

Ogólna dyskusja na temat życia.
Mężczyźni - zakaz wstępu.
Awatar użytkownika
Quisiera-me
Bywalec
Bywalec
Posty: 146
Rejestracja: wt sie 14, 2007 9:23 am

Post autor: Quisiera-me » wt sie 14, 2007 10:09 am

Sol pisze:jagodziczek napisał/a:
No tak, ale jeśli facet chce przestać pić i nie bije żony i dzieci ;/


Żeby wyleczyć sięz alkoholizmu trzeba najpierw zdać sobie sprawę z choroby, a później chcieć z niej wyjść. Nie słyszałem o tym, żeby każdy alkoholik na początku był chętny do współpracy.
Tak, prawda... tylko, że kobieta, która opuszcza swojego męża, kiedy on jest alkoholikiem na pewno nie pokazuje tego, ze go kocha. gdyby go na prawde kochała, nie zostawiłaby go. A alkoholik to jest choroba, którą można uleczyć (nie do końca,a le można) z czasem..alkoholik nie przestanie pić z dnia na dzień...

A co do życia na tzw kocia łapę. Ja myślę, że to jest dobre rozwiązanie... Bo, co z tego, że dwoje ludzi się pobierze, skoro za dwa, trzy lata, a nawet kilka miesięcy sie rozwiodą?? A tak przynajmniej rozejdą się bez tych wszysktich formalności...
A dziecko? Dziecko na początku nigdy nie umie się pogodzić z tym, że Jego rodzice nie chcą być razem, niestety, ale tak jest.... Myślę, że potem kiedy zrozumie, że nie warto trwac w czymś czego już nie ma, nie będzie miało żadnych pretensji, ani żalu... ;]
Weź mnie dziś do domu i pomału całuj.. I na łóżku połóż, albo weź od razu...

jagód

Post autor: jagód » wt sie 14, 2007 11:35 am

Quisiera-me pisze:gdyby go na prawde kochała, nie zostawiłaby go.
gdyby go naprawde kochała to właśnie by go zostawiła
terapia wstrząsowa to się nazywa :]
jak taki alkoholik widzi, że ludzie od niego odchodzą i że zostaje sam
to albo wyjdzie jakoś z tego alkoholizmu - albo pójdzie na samo dno
Quisiera-me pisze:Bo, co z tego, że dwoje ludzi się pobierze, skoro za dwa, trzy lata, a nawet kilka miesięcy sie rozwiodą??
ja na związki na "kocią łape" nie patrze jako tylko na ułatwienie przy ewentualnym rozstaniu
po prostu papierek nic nie zmienia - albo się kochamy albo nie

Awatar użytkownika
Quisiera-me
Bywalec
Bywalec
Posty: 146
Rejestracja: wt sie 14, 2007 9:23 am

Post autor: Quisiera-me » wt sie 14, 2007 6:15 pm

gdyby go naprawde kochała to właśnie by go zostawiła
terapia wstrząsowa to się nazywa :]
jak taki alkoholik widzi, że ludzie od niego odchodzą i że zostaje sam
to albo wyjdzie jakoś z tego alkoholizmu - albo pójdzie na samo dno
pójdzie na samo dno i koniec.. ale przecież to nic, to tlyko jednego alkoholika mniej... świetne rozumowanie...
jagód pisze:ja na związki na "kocią łape" nie patrze jako tylko na ułatwienie przy ewentualnym rozstaniu
po prostu papierek nic nie zmienia - albo się kochamy albo nie
no tak... tylko, że własnie są ludzie, którzy pobierają sie, bo się nbaardzo kochają, a potem po kilku miesiącach się rozwodzą ... dlatego myśle, że najpierw trzeba poznac tę drugą osobę ... a poznac drugą osobę możnma tylko wtedy gdy się z nią bardzo długo pzrebywa... ;] czyli związek na kocią łapę...
(troche pogmatłane, ale mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi)
Weź mnie dziś do domu i pomału całuj.. I na łóżku połóż, albo weź od razu...

jagodziczek

Post autor: jagodziczek » wt sie 14, 2007 8:04 pm

Można żyć na kocią łapę - spoko ;]

Ale ludzie biorą ślub żeby przypieczętować swój związek, pokazać innym ludziom jak bardzo się kochają... i to jest w małżeństwie piękne.

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » wt sie 14, 2007 9:01 pm

jagód pisze:ja na związki na "kocią łape" nie patrze jako tylko na ułatwienie przy ewentualnym rozstaniu
po prostu papierek nic nie zmienia - albo się kochamy albo nie
To w takim razie inna sytuacja. Żyjesz z facetem bez ślubu, ale dogadaliście się tak, że Ty opiekujesz się domem, a on zarabia kasę. Stuka Wam 50 lat i Twój "mąż" przeżywa drugą młodość (to się zdarza bardzo często). Zakochuje się w 25-latce i Ciebie wywala na bruk. Jesteś bez pracy, mieszkania, masz ponad 50-tkę na karku, dzieci nie macie.
jagodziczek pisze:Ale ludzie biorą ślub żeby przypieczętować swój związek, pokazać innym ludziom jak bardzo się kochają... i to jest w małżeństwie piękne.
Moim zdaniem chcą sobie pokazać, że tak się kochają, że są w stanie zrobić coś czego nie można odkręcić (np. ślub kościelny odkręcić jest bardzo, bardzo ciężko).
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » wt sie 14, 2007 9:01 pm

jagód pisze:ja swojemu dziecku dałabym nazwisko po ojcu
i wtedy ewentualna sprawa związana ze szpitalem rozwiązuje się sama
Zakładasz, że dziecko nigdy nie zachoruje, ale nie przytrafi mu się wypadek?
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

jagód

Post autor: jagód » śr sie 15, 2007 8:47 am

Quisiera-me pisze:pójdzie na samo dno i koniec.. ale przecież to nic, to tlyko jednego alkoholika mniej... świetne rozumowanie...
a jak z nim zostane to jaką mam gwarancje, że on nie pójdzie na samo dno ?
i jakim prawem mam skazywać moje dzieci na to, żeby codziennie patrzyły na swojego pijanego ojca ?
jagodziczek pisze:Ale ludzie biorą ślub żeby przypieczętować swój związek, pokazać innym ludziom jak bardzo się kochają... i to jest w małżeństwie piękne.
jeśli już brała bym ślub - to napewno nie po to, żeby pokazać innym ludziom jak bardzo się kochamy - bo inni ludzie to akurat mało ważni wtedy są - tylko po to, żeby pokazać tej drugiej osobie jak ją kocham
Sol pisze:Żyjesz z facetem bez ślubu, ale dogadaliście się tak, że Ty opiekujesz się domem, a on zarabia kasę. Stuka Wam 50 lat i Twój "mąż" przeżywa drugą młodość (to się zdarza bardzo często). Zakochuje się w 25-latce i Ciebie wywala na bruk. Jesteś bez pracy, mieszkania, masz ponad 50-tkę na karku, dzieci nie macie.
szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie sytuacji, że zostaje "kurą domową"
ale jeśli - to w takiej sytuacji moge mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie, że się w takie coś wpakowałam
Sol pisze:jagód napisał/a:
ja swojemu dziecku dałabym nazwisko po ojcu
i wtedy ewentualna sprawa związana ze szpitalem rozwiązuje się sama

Zakładasz, że dziecko nigdy nie zachoruje, ale nie przytrafi mu się wypadek?
przepraszam bardzo, po czym wnioskujesz, że zakładam, że moje dziecko nigdy nie zachoruje, albo nie przytrafi mu się wypadek ?
Napisałam przecież, że dałabym dziecku nazwisko po ojcu - żeby w razie czego nie było problemów w sytuacjach w/w

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » śr sie 15, 2007 11:12 am

Niektórzy lekarze mogliby robić problemy, bo nie uznaliby Cię za matkę. Dziecko jest nieprzytomne, ojciec na wyjeździe, a Ty biegniesz do domu po akt urodzenia, żeby potwierdzić, że jesteś na pewno matką dziecka. Macie rózne nazwiska, co może powodować problemy.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

jagód

Post autor: jagód » śr sie 15, 2007 11:14 am

Sol pisze:Niektórzy lekarze mogliby robić problemy, bo nie uznaliby Cię za matkę. Dziecko jest nieprzytomne,
myśle, że w przypadku nieprzytomnego dziecka żaden lekarz by się nie zastanawiał czy ja jestem czy nie jestem jego matką - tylko zabrałby się za udzielanie pomocy.

Awatar użytkownika
Quisiera-me
Bywalec
Bywalec
Posty: 146
Rejestracja: wt sie 14, 2007 9:23 am

Post autor: Quisiera-me » śr sie 15, 2007 12:04 pm

jagód pisze:Quisiera-me napisał/a:
pójdzie na samo dno i koniec.. ale przecież to nic, to tlyko jednego alkoholika mniej... świetne rozumowanie...



a jak z nim zostane to jaką mam gwarancje, że on nie pójdzie na samo dno ?
i jakim prawem mam skazywać moje dzieci na to, żeby codziennie patrzyły na swojego pijanego ojca ?
a takim prawem, że to jest mimo wszystko rodzina...a rodzina powinna się wspierać w końcu przysięga małźeńska uzwględnia też te złe chwile..
jagód pisze:Sol napisał/a:
Niektórzy lekarze mogliby robić problemy, bo nie uznaliby Cię za matkę. Dziecko jest nieprzytomne,



myśle, że w przypadku nieprzytomnego dziecka żaden lekarz by się nie zastanawiał czy ja jestem czy nie jestem jego matką - tylko zabrałby się za udzielanie pomocy.
tak własnie... tylko, że potem byłyby trudności przy wypisie czy dalszym leczeniu...
Weź mnie dziś do domu i pomału całuj.. I na łóżku połóż, albo weź od razu...

ODPOWIEDZ