Czy bylibyście w stanie kogoś zabić? Oraz kwestia samoobrony

Ogólna dyskusja na temat życia.
Mężczyźni - zakaz wstępu.
Awatar użytkownika
misanthropiac
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1026
Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misanthropiac » pt sie 25, 2006 3:31 pm

Machidiel pisze:Mi nie chodziło o kwestie "smierć czy proces", a o to czy ta sprawa powinna w ogóle byc im wytoczona. Zgodnie z prawem sa winni ale tutaj bierze sie pod uwage okolicznosci.
Jak na mój gust są dwie możliwości:
- skonsumowali zwłoki człowieka zmarłego z przyczyn naturalnych, są wtedy niewinni
- zabili by się pożywić, są winni ale żyją (i to jest takie szczęscie w nieszczęściu...)

Pociągnijmy dalej ten wątek:
po katastrofie górniczej dwóch pracowników kopalni utknęło pod ziemią. Jeden górnik uśmierca drugiego, by ten nie pochłaniał życiodajnego. W rezultacie morderca przeżywa. Winny, czy nie winny :?:

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » pt sie 25, 2006 4:31 pm

Hmmm... winny. Postaw się na miejscu górnika, którego ten drugi załatwił. Tak samo jak winni byliby ci ludzie, którzy z głodu zabili swoich toważyszy. Co innego, kiedy oni sami zginęli w katastrofie.

Problem w tym, że weź to udowodnij czy ci ludzie w górach faktycznie zginęli na skutek katastrofy. Zbadanie ciał? Jakich ciał, jak większość zjedzona ;) :lol:
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

Awatar użytkownika
misanthropiac
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1026
Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misanthropiac » pt sie 25, 2006 6:20 pm

Są wypadki, gdy nie trzeba wielkich poszlak by udowodnić zgon z przyczyn naturalnych. Przykładowo prosta wiwisekcja mózgu wystarzy, by udowodnić śmierć na wskutek niedotlenienia.
No chyba, że konsumenci wykarzą się sporym apetytem i faktycznie ostanie się tylko kościec ;-) A i wtedy można ustalić wadliwą gospodarkę wapniową organizmu połączoną ze skrajnym zagłodzeniem jako przyczynę śmierci, niedoczynność szipku itd. Ponadto kanibale mieliby szanse wykazać, że zmiażdżona klatka piersiowa nie jest dziełem człowieka, a np. lawiny.
Obrazek

saCOOL

Post autor: saCOOL » pt sie 25, 2006 6:37 pm

katglu17 pisze:Ja raczej nie bylabbym zdolna kogos zabic nawet we wlasnej obronie. Wydaje mi sie ze bym tego nie wytrzymala.
We własnej obronie, absolutnie na pewno nie byłbym w stanie zabić (ostatecznie to jakbym musiał się bronić i jakimś cudem udałoby mi się napastnika powalić na ziemię, to podciąłbym mu ścięgna, żeby nie był w stanie mnie gonić, no i po prostu bym poszedł po policje :D czy jestem sadystą? Wyłącznie realistą :D ileż to razy się na filmach ogląda, jak te robokopy wstają po ciężkich razach i idą dalej za swoją ofiarą hehe).

Jednak w obronie kogoś bliskiego.. Sam nie wiem, ale wydaje mi się, że byłbym w stanie zrobić straszne rzeczy..
Kiedy idąc drogą z dziewczyną, dopada nas jakieś psisko, automatycznie zasłaniam ją sobą i czuje, że byłbym w stanie skopać tego psa, jeśli tylko chciałby zrobić jej coś złego. Nie czuje strachu, właściwie to nie myślę wtedy wcale.
Normalnie to taki incydent by mnie przeraził. Na 100% by mnie wzdrygnęło i nie wiedziałbym co zrobić. Czekałbym na właściciela czy coś, ewentualnie bym spróbował powoli odejść jakoś. Dopadłby mnie strach (i nie mówię tu o jakimś kundelku, ale o psisku znacznie wyższym, niż wysokość ludzkich kolan :P). Jednak gdy kogoś bronie, brak strachu sprawia, że przeważnie pies daje sobie spokój wcześniej niż zdążę zrobić cokolwiek.

Czy to oznacza, że jeśli jakiś świr (za przeproszeniem), spróbowałby zrobić mojej kobiecie krzywdę, potrafiłbym zabić go bez zastanowienia, jeśli nie byłoby innego wyjścia? Myślę, że tak.

Awatar użytkownika
misanthropiac
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1026
Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misanthropiac » pt sie 25, 2006 7:23 pm

Trochę się to kupy nie trzyma. We własnej obronie ABSOLUTNIE byś nie zabił, a człowieka napastującego kobietę owszem. Czemu nie podciąć mu ścięgien? :roll:
Obrazek

saCOOL

Post autor: saCOOL » pt sie 25, 2006 8:05 pm

Napisałem przecież, że jeśli nie byłoby innego wyjścia..

No ale w sumie to masz racje :D więc dobra, jakimś cudem bym go powalił na ziemie i podciął ścięgna :P (albo podgryzł?) rotfl.

Awatar użytkownika
misanthropiac
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1026
Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misanthropiac » pt sie 25, 2006 8:22 pm

Nie chodzi tu o ścięgna (achillesa). To bardzo delikatne struktury i bardzo łatwo je uszkodzić. Sprawa dotyczy dziwnej i niezrozumiałej wybiórczości. Gdy atakują kobietę, bierzesz pod uwagę sytuację, gdy można zamordować. W wypadku zagrożenia własnego życia nie bierzesz pod uwagę takiej sytuacji. Z czego to wynika?
Obrazek

saCOOL

Post autor: saCOOL » pt sie 25, 2006 8:39 pm

Bo broniąc siebie, czuje strach i jestem świadomy. Broniąc innych (niekoniecznie kobiety, tak samo bym postąpił broniąc na przykład tatuńcia mojego), nie jestem świadomy do końca tego co robię (zasłonięcie dziewczyny własnym ciałem na przykład). Dzieje się to automatycznie.
Czasami się zastanawiam, co bym zrobił, jakbym był świadkiem przemocy gdzieś na ulicy. Czy byłbym równie odważny? Czy bym pomógł? Nie wiem tego po prostu. Mam nadzieje, że tak.

Machidiel

Post autor: Machidiel » pt sie 25, 2006 9:07 pm

Wiesz istnieje jeszcze cos takiego jak instynkt samozachowawczy i jest on dosc silny pod wpływem strachu. Zreszta przy napasci wpada sie w szok wytwarza sie wiecej adrenaliny i jezeli czujesz ze jestes taki odwazny w obornie kogos to przypuszczam ze i w obornie siebie to wszystko by zadziałało.

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » pt sie 25, 2006 9:34 pm

Ta, adrenalina co? Wjeżdżam dzisiaj na parking na szpital, patrzę a tu jakiś wariat spod izby przyjęć na wstecznym jedzie jak na rajdzie Monte Carlo, prosto na mnie. Na początku przeleciało mi przez głowę, że nie może mnie nie widzieć. Jak był bardzo blisko i dalej szybko jechał to stwierdziłem, że faktycznie mnie nie widzi. Zamiast dać wsteczny i odjechać, to ja tylko trąbnąłem. Ufff, koleś się skapował, że za sobą ma inny samochód.

Wszystko działo się tak szybko, że nie było mnie stać na racjonalną ocenę sytuacji. Być może w sytuacji kryzysowej zrobiłbym coś nieoczekiwanego i nieprzemyślanego. Mógłbym kogoś pierdyknąć w łeb tak mocno, że przez przypadek bym go zabił, a równie dobrze, mógłbym stać jak kołek, patrząc jak on zabija mnie.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

ODPOWIEDZ