Brytyjscy demiurgowie

Ogólna dyskusja na temat życia.
Mężczyźni - zakaz wstępu.
Kasiak

Brytyjscy demiurgowie

Post autor: Kasiak » wt maja 30, 2006 10:04 am

Przeraża mnie łatwość, z jaką niektórzy lekarze przypisują sobie rolę panów życia i śmierci.


"Gazeta Wyborcza" doniosła, że "brytyjski Urząd ds. Embriologii i Płodności Człowieka zezwolił osobom zagrożonym niektórymi nowotworami na kontrolowane tworzenie zdrowego potomstwa. Nosiciele wadliwych genów BRCA1, BRCA2 i HNPCC (związanych z rakiem piersi i pęcherza) będą mogli zgłaszać się do lekarzy, by dzięki zapłodnieniu in vitro stworzyć zarodki, spośród których zostaną wybrane te pozbawione uszkodzonego genu".

Mimo licznych skrótów mniej i bardziej tajemniczych, łatwo zrozumieć, o co chodzi. Ni mniej, ni więcej, tylko o wyhodowanie lub, jak kto woli, stworzenie zdrowego człowieka. A że się nie pomyliłem w odczytaniu intencji autorów decyzji, utwierdza mnie sam tytuł z "GW": "Brytyjczykom wolno tworzyć dzieci wolne od chorób". Brytyjczykom wolno, ale czy wolno ludziom?

Naukowcy

Jeszcze jeden cytat z "GW", żeby każdy zrozumiał tę kwestię: "Od przyszłego ojca pobiera się nasienie, a od matki - komórki jajowe. Następnie doprowadza się poza organizmem kobiety do połączenia się komórek, czyli do zapłodnienia. W efekcie powstaje kilka zarodków, którym pozwala się rozwinąć przez trzy dni do stadium kilku komórek. Jedną z nich pobiera się (bez uszczerbku dla zarodka) i przeprowadza na niej badania genetyczne. Naukowcy sprawdzają, czy w DNA znajduje się wadliwa kopia genu, czy też nie. Gdy badacze prowadzący testy znajdą zdrowy zarodek, przenoszą go kobiecie do macicy. Jeśli się tam zagnieździ, a podczas kolejnych dziewięciu miesięcy nie będzie większych komplikacji, wtedy urodzi się dziecko wolne od przekazywanego kolejnym pokoleniom fatum nowotworu". A jeśli nie? Po prostu lekarze niszczą zarodki.

W decyzji brytyjskich władz można by było dostrzec kolejny krok dowodzący postępu medycyny. Oto jesteśmy już tak mądrzy, że możemy kontrolować przyszłe choroby. Stopniowo pokonujemy fatum dziedziczenia i uwalniamy się od złowrogich konieczności, którym były poddane wcześniejsze pokolenia. To jest punkt widzenia brytyjskiego stowarzyszenia medycznego, największej organizacji lekarskiej w tym kraju. Uważa ono, że korzystanie ze zdobyczy naukowych jest czymś naturalnym, szczególnie gdy uwalnia się ludzi od chorób. Twierdzi, że lekarze są dostatecznie dojrzali, by rozróżnić słuszną walkę z chorobą od hodowli dzieci.

Naprawdę? Śmiem wątpić. Skoro zgadzamy się na podobne eksperymenty w przypadku 80-proc. prawdopodobieństwa choroby - a tak jest w przypadku tych genów - to dlaczego nie w przypadku chorób, które mogą wystąpić z prawdopodobieństwem 50- czy 40-procentowym? Na to prawdopodobieństwo zachorowania musimy nałożyć też prawdopodobieństwo śmiertelnego zachorowania: nawet jeśli prawdopodobieństwo danej choroby jest niewielkie, ale prawdopodobieństwo śmierci wskutek jej powstania spore, to czyż lekarze nie mają prawa do ingerencji? Przypuśćmy, że jakaś choroba dziedziczna występuje niezwykle rzadko, lecz jest bardzo śmiertelna: jak możemy ludziom potencjalnie narażonym na jej skutki odmówić prawa, by domagali się sprawdzenia, czy zagrożenie jest realne? Idąc tym tokiem myślenia: czyż w ogóle całego procesu zapłodnienia nie powinniśmy poddać ścisłej i naukowej kontroli?

Zwolennicy

Zwolennicy tego typu eksperymentów zwykle wskazują na fundamentalną ich zdaniem różnicę między człowiekiem już urodzonym a zarodkiem. Tym samym apelują do naszej wrażliwości: z pewnością bardziej współczujemy i solidaryzujemy się z chorym dzieckiem niż z chorym zarodkiem, który ani nie rozumie, ani nie widzi, ani nie czuje. Mówi się nam zatem: jak możecie się domagać, by w imię obrony abstrakcyjnych zasad cierpieli ludzie? Jak możecie domagać się zakazu podobnych eksperymentów, skazując dzieci na męczarnie?

Rzeczywiście, nie jest łatwo powiedzieć rodzicom, że mając możliwość "stworzenia" zdrowego dziecka, godzimy się na ryzyko, że urodzi się śmiertelnie chore. Nie jest łatwo wytłumaczyć, że dla zdrowego dziecka nie wolno poświęcać życia zarodków - tego czegoś, co dla naszej wyobraźni nigdy nie będzie człowiekiem. Nie jest to łatwe, ale czy nie jest konieczne?

Po pierwsze, w całej dyskusji nie chodzi o pewność choroby, tylko o jej prawdopodobieństwo. Jeden z polskich lekarzy zauważył, że właściwa terapia może obniżyć prawdopodobieństwo choroby do? 10 proc. Tak więc w imię uniknięcia prawdopodobnego zachorowania dokonuje się pewnej selekcji zarodków. W imię prawdopodobnego zdrowia jednego człowieka likwidujemy kilku potencjalnych. Oto dlaczego zapewnienia brytyjskich lekarzy są tak wątpliwe: po jednej stronie jest coś, co może nastąpić - śmierć człowieka narodzonego z uszkodzonym genem; po drugiej - realna likwidacja zarodków, których człowieczeństwo wymyka się naszej wyobraźni, lecz przecież nie rozumowi.

Czy w tym wypadku wyobraźnia może mieć jednak zdanie decydujące? Czy odwołując się do niej, jesteśmy w stanie przeprowadzić jakąkolwiek wyraźną linię oddzielającą "już człowieka" od "jeszcze nie człowieka"? Nie.

Zdać się na wyobraźnię to zdać się na dowolność. To uznać, że to, kiedy ktoś jest człowiekiem, zależy od arbitralnej decyzji. Jeśli połączenie nasienia i komórki jajowej nie jest początkiem nowego człowieka, to co? Nie sądzę, by nie popadając w dowolność, dało się wykazać, że istnieje inny taki moment.

Dlatego na eksperymenty Brytyjczyków spoglądam z nieufnością. Łatwość, z jaką niektórzy lekarze przypisują sobie rolę demiurgów, przeraża mnie. Są po prostu rzeczy, które przekraczają ludzką kompetencję. Są sytuacje, w których - jeśli prawdopodobieństwo choroby dziecka jest duże - można wyrzec się potomstwa, a nie przeprowadzać ryzykowne moralnie badania. Wydaje się, że tej mądrości coraz bardziej brakuje w cywilizowanych krajach Zachodu.

(źródło interia.pl)

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » wt maja 30, 2006 10:22 am

A ja byłbym skłonny przychylić się do zdania, że to jest zwyczajny postęp medycyny. Czy na początku XX wieku transfuzja krwi nie była sprawą kontrowersyjną? Była, ale o dziwo ludziska się przekonali. Tak samo będzie w przyszłości. Likwidacja chorób dziedzicznych to naprawdę bardzo istotny element leczenia ludzi. I myślę, że w przyszłości bardzo opłacalny dla systemów emerytarno-rentowych w państwach, zatem tego typu badania będą miały powodzenie.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » wt maja 30, 2006 7:50 pm

no ok, ale idąc tym tropem niedługo zaczniemy wyzbywać się wszystkich wadliwych genów, a nasze pra pra wnuki będą juz tylko eksperymentami naukowców, dojdziemy do momentu, kiedy jeden nie będzie się różnił od drugiego, długość życia wydłuży się maksymalnie i będziemy taką bandą klonów, jak istoty pozaziemskie z filmów s-f... oczywiście, to jest tylko prawdopodobienstwo..

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » śr maja 31, 2006 12:40 pm

A dlaczego nikt nie mówi o tym, że już ingerujemy w nasz gatunek? Popatrzcie jak rozwinęła się medycyna. Teraz ludzie z często chorobami genetycznymi przezywają, bo lekarze są w stanie im pomóc. Ci chorzy ludzie przekazują swoje chore/wadliwe genty następnym pokoleniom i tak doprowadzamy do tego, że jako ludzkość jesteśmy słabsi.
Dawniej osoba chora nie mogłaby mieć dziecka, tym samym jesteśmy potomkami nasilniejszych jednostek. Ale tak w przyszłości nie będzie.
Zatem sami musimy o to zadbać. Sami musimy eliminować z naszego DNA wadliwe geny i zastępować je dobrymi. Zagrożenie jest inne. Czy w przyszłości nie będzie kogoś, kto zechce stworzyć superczłowieka? Wybitnie inteligentnego, sprawnego, dłużej żyjącego w porównaniu do "standardowego" człowieczka?
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

Kasiak

Post autor: Kasiak » śr maja 31, 2006 12:47 pm

Sol pisze:Zagrożenie jest inne. Czy w przyszłości nie będzie kogoś, kto zechce stworzyć superczłowieka? Wybitnie inteligentnego, sprawnego, dłużej żyjącego w porównaniu do "standardowego" człowieczka?
...I CHYBA TEGO LUDIZE NAJBARDZIEJ ZAWSZE SIE OBAWIALI. ZE KTOS STWORZY KOGOS LUB COŚ TAK POTĘZNE, ŻE SAM NIE BĘDIZE MUGŁ NAD TYM ZAPANOWAĆ I WSZYSCY ZOSTANIEMY ZLIKWIDOWANI NA POCZET NOWEGO, LEPSZEGO GATUNKU.

Awatar użytkownika
xTrollx
Maniak
Maniak
Posty: 2486
Rejestracja: sob maja 13, 2006 8:40 pm

Post autor: xTrollx » śr maja 31, 2006 3:31 pm

No dokładnie, jeszcze jak dojdzie do tego technologia sztucznych organów, nie daj boże inteligencji, wszystko się pomiksuje i będzie drugi matrix ;] nie no nie przesadzajmy, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto cały problem zupełnie obróci przeciwko nam ;]

/Kasiak, caps Ci się zaciął?? :>

Kasiak

Post autor: Kasiak » czw cze 01, 2006 5:41 am

co do capsa to miałam właczonego bo pracowałam na dużych literach i nie zmieniałam, bo jak by kierowniczka wpadła to było by nie za ciekawie.

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » czw cze 01, 2006 1:30 pm

Zatem, czy zagrożenie jest tak duże, żeby zakazać takich prac? Myślę, że nie da się tego zrobić. Nauka idzie do przodu, czy nam się to podoba czy nie. Klonowanie organów może być bardzo, bardzo dobre. W wypadku straciłeś wątrobę, to Ci ją wyhodują, nerkę? Nie ma sprawy, koniec z dializami, itd.

A może taki nowy gatunek człowieka jest zamierzony przez naturę. Nie jest tajemnicą, że w naturze ciągle wszystko się zmienia. Natura dała nam rozum, być może dlatego, abyśmy to my dalej poprowadzili naszą ewolucję...?
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

Kasiak

Post autor: Kasiak » pt cze 02, 2006 7:17 am

No tak. Tworzenie z naszego DNA nowych potrzebnych nam czy komuś innemu organów moim zdaniem jest dobrym pomysłem, ale niepodoba mi się tylko jedno..., że dla tych organów bedzie się zabijać noworodki.

Awatar użytkownika
Sol
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1309
Rejestracja: ndz maja 28, 2006 10:38 am
Kontakt:

Post autor: Sol » pt cze 02, 2006 11:00 am

Noworodki? Ja bym to określił mianem embrionu. Okrągłej kulki pod mikroskopem.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl

ODPOWIEDZ