Nie, już pisałam, że nie czuje potrzeby spowiadania się z tego. I pewnie nie żałowałabym tak jak powinnam. Więc wole uniknąc odstawiania tej, jak Ty to ująłeś "szopki"Sol pisze:Księdzu też możesz powiedzieć, że nie żałujesz współżycia. Tylko pisałem o tym wyżej, jeżeli tak powiesz (a w sumie żeby być zgodna ze swoim sumieniem, to powinnaś, bo inaczej to tylko odstawianie szopki) to rozgrzeszenia prawdopodobnie nie otrzymasz, bo żeby dostać rozgrzeszenie, trzeba żałować za grzechy, a Ty nie żałujesz.
Czy spowiadacie się ze współżycia?
Tak, regularnie.
Domyślam się że sądziłeś inaczej.
Płytkie myślenie :-/
I nie wyskakuj teraz z tekstami, że jako katoliczka powinnam przyjować z pokorą wszystkie nakazy Kościoła, bo już to wiem.
Ale Ty wiesz, że nie przyjmuje. Przykładem jest to spowiadanie się.
Jestem bardzo ciekawa czy Ty tak stosujesz się do tych wszystkich 'poleceń' Kościoła, czy jednak Twoja pokora kończy się na umoralnianiu innych.
Domyślam się że sądziłeś inaczej.
Płytkie myślenie :-/
I nie wyskakuj teraz z tekstami, że jako katoliczka powinnam przyjować z pokorą wszystkie nakazy Kościoła, bo już to wiem.
Ale Ty wiesz, że nie przyjmuje. Przykładem jest to spowiadanie się.
Jestem bardzo ciekawa czy Ty tak stosujesz się do tych wszystkich 'poleceń' Kościoła, czy jednak Twoja pokora kończy się na umoralnianiu innych.
Ja nie sądzę, pytam.
Ja wyznaję nawet te grzechy, co do których nie mam poczucia winy, ale staram się przynajmniej mieć postanowienie poprawy. Chociaż nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, bo moja wiara regularnie podupada. Narazie jednak jeszcze uważam się za członka Kościoła i przyjmuje jego zasady czy mi się podobają czy nie.
A niewyznając grzechu postępujemy znacznie gorzej niż wyznając go i nie żałując.
A co mojej pokory to mam jej odpowiednią ilość.
Ja wyznaję nawet te grzechy, co do których nie mam poczucia winy, ale staram się przynajmniej mieć postanowienie poprawy. Chociaż nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, bo moja wiara regularnie podupada. Narazie jednak jeszcze uważam się za członka Kościoła i przyjmuje jego zasady czy mi się podobają czy nie.
A niewyznając grzechu postępujemy znacznie gorzej niż wyznając go i nie żałując.
A co mojej pokory to mam jej odpowiednią ilość.
The only rules that really matter are these: what a man can do and what a man can't do.
Ok, jedną z zasad Kościoła jest wstrzemięźliwość seksualna do momentu zaślubin.Jack pisze:A co mojej pokory to mam jej odpowiednią ilość.
Jeśli przyjmujesz tak koniecznie WSZYSTKIE jego zasady, to przestrzegasz/przestrzegałeś własnie tej, jednej z główniejszych?
Nie musisz mi na to pytanie odpowiadać, chce tylko żebyś sam się nad tym zastanowił. Jeśli przestrzegasz... hm.. baaaardzo Cie szanuje. Jeśli nie, to przepraszam, ale jesteś na tym samym poziomie "uduchowieństwa" co i ja, i chyba nie masz jednak w sobie tej odpowiedniej ilości pokory. Przynajmniej takiej, jaką powinien posiadać prawdziwy katolik.
Każdy może upaść, ważne żeby się podniósł i zdawał sobie sprawę ze swojego upadku.~biała~ pisze:Jeśli nie, to przepraszam, ale jesteś na tym samym poziomie "uduchowieństwa" co i ja, i chyba nie masz jednak w sobie tej odpowiedniej ilości pokory. Przynajmniej takiej, jaką powinien posiadać prawdziwy katolik.
Pewnie tak. Zatajanie grzechu podczas spowiedzi czyni tą spowiedź nieważną.Jack pisze:A niewyznając grzechu postępujemy znacznie gorzej niż wyznając go i nie żałując.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl
Ja mam odwagę przyznać się do zrobienia czegoś co w oczach kościoła jest grzechem, chociaż sam mam inne zdanie na ten temat. I robię to bez odrobiny zażenowania, bo seks jest ludzką rzeczą tak samo jak kłamstwo. A zasady głoszone przez Kościół są po to, żeby ludzie dążyli do czegoś więcej niż pełnej michy i łóżkowych harców.
The only rules that really matter are these: what a man can do and what a man can't do.
Jack pisze:Narazie jednak jeszcze uważam się za członka Kościoła i przyjmuje jego zasady czy mi się podobają czy nie.
Przeczysz sam sobie. Najpierw piszesz że przyjmujesz zasady Kościoła bez wzgledu na to czy Ci odpowiadają czy nie. Potem twierdzisz, ze chociaż seks jest przez Kościół uznany za grzech, Ty tego tak niepostrzegasz. Więc Ty również wybierasz sobie to co Ci "odpowiada" i jednak nie przyjmujesz "wszyskich nakazów Kościoła czy Ci sie to podoba czy nie" jak sam to ująłeś.Jack pisze:Ja mam odwagę przyznać się do zrobienia czegoś co w oczach kościoła jest grzechem, chociaż sam mam inne zdanie na ten temat.
Męczy mnie już ta dyskusja, zakończmy ją na tym etapie.