Karol Kot
Karol Kot
Karol Kot to seryjny morderca z Krakowa. Polecam przeczytanie wywiadu :znudzony: Opisujcie swoje wrażenia, jakie to na Was wywarło...
(nie wiem czy to dobry dział, jak coś to przenieść)
(nie wiem czy to dobry dział, jak coś to przenieść)
Ostatnio zmieniony pt sie 11, 2006 5:57 am przez grim_reaper, łącznie zmieniany 1 raz.
Spoko koleś miał. Nie rozumiem takich ludzi. Nawet po przeczytaniu ich wyjaśnień. Zastanawiam się, czy to kwestia psychiki, czy braku zainteresowania w młodości było przyczyną jego zabójstw. Przecież człowiek nie rodzi się i nie ma zapisane w kartach, że będize zabijał. Tego nie ma we krwi. To wszystko przecież siedzi w naszej głowie, tylko tam można wszystkiego się doszukać. Dziwie się tylko dlaczego osoba, która ma na tyle odwagi by zabić zabija tych, którzy nie moga się obronić - starszych ludzi, a nie ma odwagi podskoczyć do młodszego i silniejszego. Ciekawe, czy gdyby on - będąc zabójca, został napadnięty przez innego zabójcę, czy zmieniłby jakoś swoje rozumowanie, czy nawet kiedy by z tego wyszedł dalej chciałby zabijać. Moim zdnaiem chyba tak, bo skoro rajcowąło go zabijanie ludzi, a przeżywszy coś takiego wiedziałby jak czuje się zabijana ofiara, to to jeszcze bardziej by go nakręciło. A jak ty sądzisz?
Gdyby ktoś taki "grasował" w mojej okolicy i to w chwili obecnej to zapewne miałabym jakieś stresy, ale że to w Krakowie i to dawno, to nie robi to na mnie wrażenia.
Takie pomysły jak on może mieć każdy, to nie było nic strasznego. Wystarczy odrobina wyobraźni. Czy nikt nie myślał o straszliwym znęcaniu się nad wrogiem, o oglądaniu jego cierpień, tego jak umiera w strasznych męczarniach? Wiem, wiem, że jego ofiary to nie byli wrogowie, ale chodzi o to, że każdy człowiek ma czasem takie myśli. A Kot po prostu nie tylko myślał.
To co on opowiadał może brzmieć strasznie, ale ja bardziej bałam się w chwili, gdy pod moim blokiem zabili chłopaka.
Nawet gdyby to działo się teraz, to gdzieś we mnie byłaby uspakająca myśl, że to mnie nie dotyczy, że nie będzie mnie tu szukał.
Jednego jestem też pewna - nie był głupim człowiekiem. Zdawał sobie sprawdę z bardzo wielu rzeczy, nie próbował udawać jakiegoś kretyna, który zabijał przypadkiem.
[ Dodano: 2006-08-11, 09:46 ]
"Szukałem ofiary w miejscach odludnych, a więc w kościołach, na oddalonych peryferiach miasta czy na pustej klatce schodowej. Z ofiarą musiałem być sam na sam, choćby przez ułamki sekundy, ale sam. Gdy tak nie było, potrafiłem zrezygnować. Prokurator w związku z tym, ze potrafiłem zaatakować tylko slabszych ode mnie i gdy byli sami, nazwał mnie tchórzem A co miałem zabijac na oczach setek, kto wtedy za mnie zabijałby następnych."
Takie pomysły jak on może mieć każdy, to nie było nic strasznego. Wystarczy odrobina wyobraźni. Czy nikt nie myślał o straszliwym znęcaniu się nad wrogiem, o oglądaniu jego cierpień, tego jak umiera w strasznych męczarniach? Wiem, wiem, że jego ofiary to nie byli wrogowie, ale chodzi o to, że każdy człowiek ma czasem takie myśli. A Kot po prostu nie tylko myślał.
To co on opowiadał może brzmieć strasznie, ale ja bardziej bałam się w chwili, gdy pod moim blokiem zabili chłopaka.
Nawet gdyby to działo się teraz, to gdzieś we mnie byłaby uspakająca myśl, że to mnie nie dotyczy, że nie będzie mnie tu szukał.
Jednego jestem też pewna - nie był głupim człowiekiem. Zdawał sobie sprawdę z bardzo wielu rzeczy, nie próbował udawać jakiegoś kretyna, który zabijał przypadkiem.
[ Dodano: 2006-08-11, 09:46 ]
Kasiak pisze: Dziwie się tylko dlaczego osoba, która ma na tyle odwagi by zabić zabija tych, którzy nie moga się obronić - starszych ludzi, a nie ma odwagi podskoczyć do młodszego i silniejszego.
"Szukałem ofiary w miejscach odludnych, a więc w kościołach, na oddalonych peryferiach miasta czy na pustej klatce schodowej. Z ofiarą musiałem być sam na sam, choćby przez ułamki sekundy, ale sam. Gdy tak nie było, potrafiłem zrezygnować. Prokurator w związku z tym, ze potrafiłem zaatakować tylko slabszych ode mnie i gdy byli sami, nazwał mnie tchórzem A co miałem zabijac na oczach setek, kto wtedy za mnie zabijałby następnych."
...ale przecież mógł stanąć oko w oko z kimś równie silnym i sprawnym jak on. Zmagać się z nim. Wtedy miałby napewno większą satysfakcję. Czułby sie silny. Nie popieram go, ale jakoś nie potrafię zrozumieć. Jego powyższa wypowiedź nie świadczy o tym, że miał racje, przecież wiadomym jest, że zabójstw dokonuje się w odosobnieniu, w miejscach, gdzie nikt cię nie zauważy. Poprostu jak widać nie miał na tyle odwagi, by postawić się silnemu, bo wiedział, że mógłby ponieść porażkę.Bluebird pisze:"Szukałem ofiary w miejscach odludnych, a więc w kościołach, na oddalonych peryferiach miasta czy na pustej klatce schodowej. Z ofiarą musiałem być sam na sam, choćby przez ułamki sekundy, ale sam. Gdy tak nie było, potrafiłem zrezygnować. Prokurator w związku z tym, ze potrafiłem zaatakować tylko slabszych ode mnie i gdy byli sami, nazwał mnie tchórzem A co miałem zabijac na oczach setek, kto wtedy za mnie zabijałby następnych."
Hmm...
Po tym co mówił, i o tych zwierzętach, które zabijał na początku i o dzieciach, starszych kobietach to wydaje mi się, że on czuł satysfkację z tego, że znęcał się nad słabszymi...
Gdyby musiał zaatakować słabszego nie byłby pewien, czy mu się uda, czy będzie się tak wspaniale czuł, czy uda mu się zabić.
A on MUSIAŁ zabić, więc wybierał łatwe cele, których był pewien.
Po tym co mówił, i o tych zwierzętach, które zabijał na początku i o dzieciach, starszych kobietach to wydaje mi się, że on czuł satysfkację z tego, że znęcał się nad słabszymi...
Gdyby musiał zaatakować słabszego nie byłby pewien, czy mu się uda, czy będzie się tak wspaniale czuł, czy uda mu się zabić.
A on MUSIAŁ zabić, więc wybierał łatwe cele, których był pewien.
Bluebird, chyba chciałaś napisać : gdyby musiał zaatakować silniejszego.
Myślę, tak jak to już wyżej napisałam, że z pewnością był słaby, skoro nie stawiał się do silniejszych. Napewno miał jakąś słabość psychiczną, którą można było go pokonać wiele wcześniej i w tedy może nie doszło by do tylu zbrodni.
Dziwi mnie wielce, że nikt z jego otoczenia nie zauważył, że ma takie skłonności. Rozumiem, że można być rzeźnikiem - to praca jak każda inna, ale nie rozumię, czemu ludize, którzy widzieli, że oije krew i sprawia mu to przyjemność nie zareagowali. Chyba byli naprawdę nieodpowiedzialni.
Cud, że nie został hanibalem, skoro tak bardzo smakowała mu krew zwierząt...to przecież picie krwi ludzkiej i jedzenie ludzkiego mięsa sprawiałoby mu napewno o wiele więcej przyjemności.
Myślę, tak jak to już wyżej napisałam, że z pewnością był słaby, skoro nie stawiał się do silniejszych. Napewno miał jakąś słabość psychiczną, którą można było go pokonać wiele wcześniej i w tedy może nie doszło by do tylu zbrodni.
Dziwi mnie wielce, że nikt z jego otoczenia nie zauważył, że ma takie skłonności. Rozumiem, że można być rzeźnikiem - to praca jak każda inna, ale nie rozumię, czemu ludize, którzy widzieli, że oije krew i sprawia mu to przyjemność nie zareagowali. Chyba byli naprawdę nieodpowiedzialni.
Cud, że nie został hanibalem, skoro tak bardzo smakowała mu krew zwierząt...to przecież picie krwi ludzkiej i jedzenie ludzkiego mięsa sprawiałoby mu napewno o wiele więcej przyjemności.
Przepraszam za pomyłkę, to było niezamierzone.Kasiak pisze:Bluebird, chyba chciałaś napisać : gdyby musiał zaatakować silniejszego.
Myślę, tak jak to już wyżej napisałam, że z pewnością był słaby, skoro nie stawiał się do silniejszych. Napewno miał jakąś słabość psychiczną, którą można było go pokonać wiele wcześniej i w tedy może nie doszło by do tylu zbrodni.
Dziwi mnie wielce, że nikt z jego otoczenia nie zauważył, że ma takie skłonności. Rozumiem, że można być rzeźnikiem - to praca jak każda inna, ale nie rozumię, czemu ludize, którzy widzieli, że oije krew i sprawia mu to przyjemność nie zareagowali. Chyba byli naprawdę nieodpowiedzialni.
Cud, że nie został hanibalem, skoro tak bardzo smakowała mu krew zwierząt...to przecież picie krwi ludzkiej i jedzenie ludzkiego mięsa sprawiałoby mu napewno o wiele więcej przyjemności.
Co do tych skłonności - cała masa nastolatków ma swoje dziwactwa, bunty i inne tego typu dziwne zachowania, otoczenie w większości przypadków czeka aż to minie.
Ludzka krew - przecież zlizywał ją z noży, to był najprzyjemniejszy punkt całej akcji.
Kto wie, kim by został. Był chwastem, a chwasta trzeba wyrwać razem z korzeniami, żeby nie odrósł. Był śmieciem, ścierwem i popychadłem. Nie zasługiwał na śmierć poprzez powieszenie, powinien zostać zakatowany, rozpruty jeszcze za życia, żeby mógł zlizać swoją krew z bebechów. A powiesić powinni go na własnych jelitach. Podnieciłby się zapewne mocno wtedy i może osiągnąłby orgazm.
Nie ma się co cackać z psychopatami, tacy najgorsi, bo nawet nie wiedzą, że robią źle. Liczą się tylko oni i ich podniecenie. Normalny facet kupuje świerszczyki, albo idzie na dziwki, a chwast zabija staruszki. Śmieszyło mnie, jak mówił, że to jego prywatna sprawa. Nie do końca taka prywatna bo nie dotyczyła tylko jego, ale i jego ofiar.
Nie ma się co cackać z psychopatami, tacy najgorsi, bo nawet nie wiedzą, że robią źle. Liczą się tylko oni i ich podniecenie. Normalny facet kupuje świerszczyki, albo idzie na dziwki, a chwast zabija staruszki. Śmieszyło mnie, jak mówił, że to jego prywatna sprawa. Nie do końca taka prywatna bo nie dotyczyła tylko jego, ale i jego ofiar.
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl
...ale to było tylko zlizywanie resztek. Dziwota, że nie został psychopatycznym mordercą, który zamyka swoje ofiary w jakimś miejscu i specjalnie okalecza by wypijać jego krew...i to w taki sposób, by ofiara czuła jak uchodzi z niej życie.Bluebird pisze:Ludzka krew - przecież zlizywał ją z noży, to był najprzyjemniejszy punkt całej akcji.
...i dlatego między innymi wybrałam na kierunek studiów resocjalizacje, by zrozumieć takich ludzi i uświadomiś im, że to co oni często uważają za niewinno gierkę, to nie zabawa a wyżądzenie innemu człowiekowi krzywdy to najgorsze czego można się dopuścić, bo skoro ktoś nie ma skrupułów i nie rozumie, że robi źle, to naprawdę...chyba nie zasługuje na swoje życie.Sol pisze:Nie ma się co cackać z psychopatami, tacy najgorsi, bo nawet nie wiedzą, że robią źle.
...bynajmniej nie jest to jego prywatna spraw, bo w końcu nie zabijał kotów pod blokiem, bo wtedy to nikogo by to nie interesowało. On zabijał ludzi takich samych jak on - z krwi i kości, z rodzinami, z własnych życiem i wtedy to nie jest tylko jego sprawa ale także innych więc zgadzam się z tobą.Sol pisze:Śmieszyło mnie, jak mówił, że to jego prywatna sprawa. Nie do końca taka prywatna bo nie dotyczyła tylko jego, ale i jego ofiar.
Co do psychopatycznych morderców, to właśnie wczoraj oglądałam film, ponoć na faktach autentycznych, pt. "Jackyll+Hyde" (jakoś tak to się pisało). Koleś wymyślił ekstazy, które budziły w nim potwora, który kazał mu zabijać innyhc ludzi, zabił jakieś 4 osoby, powybijał 4 z 5 swoich przyjaciół a na końcu zabił siebie samego. Jeśli naprawdę to była prawda, to koleś miał trochę porąbane w głowie...a najgorsze to to, że nie pozwlił sobie pomóc. A gdyby do niego docierało, że jest z nim źle i jest ktoś kto chce mu pomóc, to może by żył...ale pewnie i tak trafiłby do więzienia.
Ostatnio zmieniony śr sie 23, 2006 6:11 am przez Kasiak, łącznie zmieniany 1 raz.
- misanthropiac
- Pasjonat
- Posty: 1026
- Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
- Lokalizacja: Poznań