Du riechst so gut
Rosenrot
Mein teil
Teledyki tego zespołu zapadły na długo w moją pamięć. Oryginalne, kontrowersyjne, świetnie nakręcone. Nic dodać, nic ująć.
Ciekawi mnie co wy myślicie na ten temat.
Rammstein
- misanthropiac
- Pasjonat
- Posty: 1026
- Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
- Lokalizacja: Poznań
Ze względu na "bliskość" muzyczną industrialu i metalu, jak i niewyobrażalną eklektyczność tego drugiego oba gatunki aż się proszą o fuzje na różne sposoby (np. weźmy absolutną przeciwstawność australijskich szaleńców z The Berzerker i naszych genialnych rodaków na emigracji - Zarazę). Ale niestety takie ekipy Manson, Ramms+ein i Ministry (choć ci miewali niezłe momenty) robią to mało umiejętnie. Powinni posłuchać elity tego niby-gatunku (by wymienić Strapping Young Lad, późną Lux Occultę, The Count Nosferatu Kommando, Aborym, Thorns, Mysticum, Godflesh, wspomnianą Zarazę i podobne jej Funeral Doomowe, bądź Doomowe kapele) i przeprosić za dotychczasową twórczość.
Reasumując: Rammstein = 5, może 6/10
Reasumując: Rammstein = 5, może 6/10
Ostatnio zmieniony sob paź 21, 2006 11:25 am przez misanthropiac, łącznie zmieniany 1 raz.
- misanthropiac
- Pasjonat
- Posty: 1026
- Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
- Lokalizacja: Poznań
Bo i przyznaję, że poddałem ich zbyt miażdżącej krytyce. Sami określają swoje nuty jako "Tanzen Metal", więc z założenia są inni od wszystkich zespołów, które wymieniłem. Niestety ja nie bardzo kupuję taką twórczość (do bezstroskiego tańcowania wolę np. folk celtycki lub co bardziej zjadliwy EBM), stąd połowa pktów w dziesięciostopniowej skali.Jack pisze:5 lub 6/10 to nie taki zły wynik. Chociaż bardziej chodziło mi o ocenę teledysków.
A teledysków nie oglądam, wychodzę z założenia, że muzykę się słucha, nie ogląda
Ostrzegam, nie jest to w żadnym razie podobne do Rammsteina. Lokalny artysta, znany na scenie indutrialnej Montrealu Grzegorz "Haus ov Doom" spotkał innego polskiego imigranta, Jacka "The DoomHammera". Obu panów łączyła miłość zarówno do Doomowych kapel (np. przyznają się do hołubienia Candlemass i Paradise Lost), jak i industrialnych brzmień (bogato czerpią z tradycji np. Laibacha i Coila). Jak można się spodziewać, założyli projekt łączący te dwie sztuki.Co do Zarazy to nie słyszałem, ale chętnie posłucham.
Ich pierwszy album, Slavic Blasphemy, był przede wszystkim industrialnym krążkiem, ogromny nacisk kładli na elektronikę, gitary pojawiały się stosunkowo rzadko. Bardzo długie kompozycje (3 ostatnie trwają łącznie ponad 40 minut) wprowadzały słuchacza w stan ekstremalnej depresji. A później było jeszcze lepiej:
Polacy dość szybko nagrali drugi krążek, dojrzalszy i dopracowany w najdrobniejszym nawet szczególe. No właśnie! Niezadowoleni z efektów realizacji (i zarazem pomni niedoskonałego brzmienia SB) aż 6 lat miksowali płytę (1997-2003)! Mimo, iż powstawała w okrutnych bólach, efekt przeszedł wszelkie oczekiwania i jest niedoścignionym (i będzie przez lata) arcydziełem Pogrzebowego Industrial Doomu. Nie nagrywając nic później rozpadli się w 2006-tym
Zachęcam do ściągania isłuchania na własną odpowiedzialność ich suicydalnych utworów np. stąd (3 wspaniałe części No Paradise To Lose i monumentalny Every Day Is A Funeral ze Slavic Blasphemy. Ta nazwa mówi sama za siebie). Jak coś to ostrzegałem, że nie jest to łatwe w odbiorze