Temat o muzyce kanadyjskiej i jej dyskryminowaniu w Polsce.
Dla przykładu: śmiem twierdzić, że gdyby Gorguts urzędowali w USA albo w europie byliby powszechnie uznawani za bogów (a są nimi i tak, nie zależnie od opinii publicznej). Tymczasem są niewiarygodnie niedoceniani, czyżby było to efektem muzycznego omijania Kanady przez Polaków?
Inne: Obliveon powinien być hołubiony jako kapela stricte Thrashowa, nie zrzynająca przy tym ani z Bay Area, ani z europejskich (w szczególności niemieckich tuzów). Po prostu wypracowali swój własny, oryginalny styl. Jeśli nie za to ich lubić, to po prostu za świetną muzykę Cryptopsy doprowadzili do niesamowitego zbrutalizowania myśli muzycznej, nie zapominając przy tym o technice. W dodatku na perkusji mają (nie owijając w bawełnę) geniusza. Każdy, kto choć raz usłyszał partie Flo Mourniera nie wyszedł nigdy z podziwu. Oj, nie jest u nas Cryptopsy traktowane z szacunkiem odpowiednim do jakości ichniej muzyki. Quo Vadis łączą kapitalną technikę (poraz kolejny o niej mówię: na ogół Kanadyjczycy grają bardzo dobrze jakościowo) z melodyjnością. Nawet nie można o tym zespole powiedzieć, że byliby dobrą alternatywą dla Gothengurskiej szkoły grania, gdyż jest po kilkakroć lepszy od losowego Melodeathowego Szweckiego wynalazku. A tymczasem w między Bugiem a Odrą znają ich nieliczni. Wydawać by się mogło, że dość ugruntowaną pozycję ma Strapping Young Lad. W istocie zaskarbili sobie szacunek sporej grupy fanów muzyki, ale gdy weźmiemy pod uwagę kontekst muzyczny (czyli bardzo dużą popularność grup łączących industrial z metalem, np. Nine Inch Nails, Marylin Manson, Rammstein) ich pozycja więdnie...
Czy znacie jakieś zespoły wpisujące się w ten schemat? A może potraficie wymienić wykonawców łamiących tę tezę niczym zapałkę? Zapraszam do rozmowy
Liść klonowy
- misanthropiac
- Pasjonat
- Posty: 1026
- Rejestracja: pn lip 03, 2006 11:49 am
- Lokalizacja: Poznań