Najdłuższe opowiadanie.

Miejsce na gry słowne i liczbowe. Typowe łańcuszkowe wiadomości... W tym dziale wyłączone jest naliczanie postów.
Kasiak

Post autor: Kasiak » pt cze 23, 2006 11:26 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

kirke

Post autor: kirke » pt cze 23, 2006 3:26 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak,że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ...

Illea

Post autor: Illea » pt cze 23, 2006 8:50 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak,że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

Kasiak

Post autor: Kasiak » sob cze 24, 2006 6:49 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

MARDOK

Post autor: MARDOK » sob cze 24, 2006 11:59 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.
Usiadlem na stolku i zdezorientowany szukalem mysli, ale jedynym co slyszalem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i byl chyba najtrafniejsza podpowiedzią do zrozumienia zaistnialego tu fatalnego zbiegu okolicznosci.

Kasiak

Post autor: Kasiak » sob cze 24, 2006 12:12 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Iza.

Illea

Post autor: Illea » sob cze 24, 2006 3:23 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Iza. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się.

Julia

Post autor: Julia » ndz cze 25, 2006 12:04 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem?

Illea

Post autor: Illea » ndz cze 25, 2006 12:42 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

Julia

Post autor: Julia » ndz cze 25, 2006 12:46 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Miesiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać.
W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy – myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrujac sie w dziewczyne owinietą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwala sie:

-Co ty tutaj robisz?
-Czesc Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chiała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.
- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.
- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, ktory - w tłumaczeniu na jezyk polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzieć '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

ODPOWIEDZ