Najdłuższe opowiadanie.

Miejsce na gry słowne i liczbowe. Typowe łańcuszkowe wiadomości... W tym dziale wyłączone jest naliczanie postów.
Kasiak

Post autor: Kasiak » śr sie 23, 2006 7:41 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

Illea

Post autor: Illea » pt sie 25, 2006 11:12 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.
- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.
_________________

Kasiak

Post autor: Kasiak » pn sie 28, 2006 7:33 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo.

Illea

Post autor: Illea » czw sie 31, 2006 8:26 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo.
Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce.

katglu17

Post autor: katglu17 » czw sie 31, 2006 9:23 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo.
Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszlem do niej bo zauwazylem, ze cos jest z nia nie tak.

Kasiak

Post autor: Kasiak » pt wrz 01, 2006 7:05 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo. Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszłem do niej bo zauważyłem, że coś jest z nią nie tak. Miała spuszczoną w dół głowę, a włosy opadały jej zakrywając całą twarz - była jakby pijana, ale to nie było to, kiedy wziąłem ją za rękę zauważyłem ślady po strzykawce.

katglu17

Post autor: katglu17 » pt wrz 01, 2006 7:27 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo. Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszłem do niej bo zauważyłem, że coś jest z nią nie tak. Miała spuszczoną w dół głowę, a włosy opadały jej zakrywając całą twarz - była jakby pijana, ale to nie było to, kiedy wziąłem ją za rękę zauważyłem ślady po strzykawce. Przerazilem sie, nie wiedzilem co robic jak jej pomoc, w koncu zapytałem:
- Co ty dziewczyno robisz??

Kasiak

Post autor: Kasiak » pt wrz 01, 2006 7:34 am

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo. Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszłem do niej bo zauważyłem, że coś jest z nią nie tak. Miała spuszczoną w dół głowę, a włosy opadały jej zakrywając całą twarz - była jakby pijana, ale to nie było to, kiedy wziąłem ją za rękę zauważyłem ślady po strzykawce. Przeraziłem się, nie wiedziłem co robić, jak jej pomoc, w końcu zapytałem:

- Co ty dziewczyno robisz??

Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa, coś bulgotała, ale nic nie rozumiałem, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mieszkania, gdzie wsadziwszy do wanny zafundowałem jej zimny prysznic na dojście do siebie.

Illea

Post autor: Illea » sob wrz 02, 2006 12:42 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo. Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszłem do niej bo zauważyłem, że coś jest z nią nie tak. Miała spuszczoną w dół głowę, a włosy opadały jej zakrywając całą twarz - była jakby pijana, ale to nie było to, kiedy wziąłem ją za rękę zauważyłem ślady po strzykawce. Przeraziłem się, nie wiedziłem co robić, jak jej pomoc, w końcu zapytałem:

- Co ty dziewczyno robisz??

Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa, coś bulgotała, ale nic nie rozumiałem, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mieszkania, gdzie wsadziwszy do wanny zafundowałem jej zimny prysznic na dojście do siebie.
- Zostaw mnie w spokoju- wybełkotała nie do końca przytomna.

katglu17

Post autor: katglu17 » sob wrz 02, 2006 6:46 pm

Zniechęcony poprzedzającą mnie nocą, wstałem, ślimacznie zwlekając się z łóżka. Wchodząc do salonu zauważyłem śpiącą kobietę ubraną w moją pidżamę, usilnie próbowałem sobie przypomnieć skąd się tu wzięła, jednak nie mogłem skojarzyć jej twarzy. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią noc, lecz jedyne co mnie napotkało to okropny ból głowy, spowodowany za dużą dawką promili. Nie miałem ochoty na nic, jednak postanowiłem obudzić śpiącą dziewczynę i od niej dowiedzieć się czegoś więcej. Potrząsnąłem nią lekko, jednak gdy to nie pomagało poszedłem do kuchni przygotować śniadanie i ciepłą kawę dla niespodziewanego gościa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, trochę sie zawahałem czy otworzyć bo to mogła być Iza, moja dziewczyna, jednak postanowiłem zaryzykować. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy w judaszu zobaczyłem twarz mojej "ukochanej" nauczycielki z gimnazjum od chemii, której tak jak zawsze z pod paszek wystawała urocza kępka włosów. Trochę zdziwiło mnie jej przybycie, bo w końcu była 7 rano, no ale sąsiadom się otwiera. Okazało się, że przyszła tylko po klucze, które zostawiła ostatnio u mnie. Wpuściłem ją do środka, ponieważ musiałem poszukać kluczy...które nie wiadomo gdzie posiałem. Wyjąłem jej całą stertę metalowych przedmiotów i kazałem sobie wybrać, ja w tym czasie poszedłem dyskretnie zamknąć drzwi do pokoju, w którym spała tajemnicza nieznajoma, jednak było juz za późno - wścibska sąsiadka zdążyła zobaczyć dziewczynę. Oczywiście nie mogły mnie ominąć pytania - kto to jest, jak ma na imię - na które ja nie znałem odpowiedzi. ''Miła'' pani świdrowała mnie swoimi żmijowatymi oczkami a ja czułem się tak jakbym stał przy tablicy na jej lekcji i miał napisać wzór jakiegoś związku chemicznego, o którym nie mam zielonego pojęcia. Gdy zacząłem coś kręcić i szukać wyjaśnienia, nieznajoma dziewczyna obudziła się i zaczęła powoli wstawać z łóżka. Myślałem, że już nie wybrnę z tej sytuacji, aż tu nagle zadzwonił telefon, który wybawił mnie z opresji, bo mogłem wyprosić nauczycielkę za drzwi. Niestety nie udał mi się ten unik,bo sąsiadka odebrała za mnie i nie pozwoliła nawet podsłuchać rozmowy(swoją drogą wścibskie babsko zawsze z niej było,więc czego się spodziewać miałem i tym razem, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ona nie zmieniła się przez 64 lata swego życia). Dziewczyna stanęła przede mną i uśmiechnęła się mile - ona raczej pamiętała co sie działo w nocy, w przeciwieństwie do mnie. Chyba zauważyła, że nie wiedziałem kim jest i ze zrozumieniem, omijając sąsiadkę weszła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona sąsiadka oczekiwała wyjaśnień, lecz ja pchnięty impulsem, ją z kolei wypchnąłem - niestety drzwi mieszkania były zamknięte i kobieta uderzywszy o nie, wywinęła orła i z głośnym hukiem upadła na podłogę zabierając ze sobą telefon i kilka wieszaków, na których zawieszone było moje palto i chyba bielizna dziewczyny (cholera, co to tam robiło - zadałem sobie pytanie, na które do dziś odpowiedzi nie znalazłem). Pozbierałem sąsiadkę, która chyba była nie źle wkurzona całą tą sytuacja, i która ze wzburzeniem wyszła za drzwi...nie poinformowawszy mnie uprzednio kto dzwonił (ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem). Wchodząc do kuchni zobaczyłem, że moja nowa (nie)znajoma siedzi przy stole i pije sok z mojego ulubionego kubka z Pikachu.

- Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale kim jesteś i skąd się tu wzięłaś...no i co moja pidżama robi na tobie? - spytałem nieznajomą, która bacznie przyglądała mi się, jak stoję w drzwiach i wlepiam w nią oczy.

Uśmiech dziewczyny wyrażał teraz wielkie rozbawienie i kiedy miała już coś powiedzieć...znów zadzwonił telefon a ona skinęła głową w stronę drzwi, chcąc w ten sposób powiedzieć : '' No idź, odbierz''.

- Tak, słucham? - powiedziałem do słuchawki, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech... nie tylko osoby po drugiej stronie aparatu telefonicznego, ale także młodej kobiety, która właśnie zajmowała moją kuchnię, piła z mojego kubeczka i siedziała w mojej pidżamce i do tego dobrała się do zapasów w lodówce - dla mnie było już tego za dużo (kropla przelała kielich)...

- Michał? Cześć, jak tam minęła Ci wczorajsza nocka? nie źle się narąbałeś. - to był Jarek, mój kumpel, z którym jak dobrze pamiętam poszedłem wczorajszego wieczoru na jedno niewinne piwko. - Misiek, to był melanż. Szkoda, że wolałeś wrócić sam do domu, bo my jeszcze zaliczyliśmy dwa lokale. Jak nie masz wielkiego kaca to wpadnij do mnie po południu, nara.- Jarek odłożył słuchawkę, a ja miałem cały czas w głowie słowo ''sam'', wiec czym prędzej wparowałem do kuchni.

- No dobra, koniec tego dobrego, musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy! - byłem wściekły, miałem nadzieję, że chociaż Jarek powie mi kim jest ta kobieta w mojej kuchni, ale widocznie on o jej istnieniu nic nie wiedział.

- Ładnie wyglądasz kiedy sie złościsz ... - powiedziała dziewczyna ze stoickim spokojem, nie tracąc dobrego humoru.

Trochę mnie to speszyło...i chyba miałem głupią minę, bo spojrzała na mnie i kąciki jej ust uniosły się, a ja dopiero teraz dostrzegłem jak piękna była. To piękno biło wprost z jej błękitnych oczu, to jej spojrzenie jakby zahipnotyzowało mnie tak, że nie mogłem - a raczej nie chciałem - już o nic pytać, tylko dalej patrzeć. Jednak ona podniosła się z krzesła wyciągnęła w moją stronę rękę, powiedziała jedynie "Aleksandra" i wyszła do łazienki. Musiałem czekać, aż stamtąd wyjdzie, by móc wyciągnąć od niej coś więcej, a w tym czasie zdążyłem się ubrać. W tej krótkiej chwili samotności pojawiła się myśl o możliwej i niespodziewanej wizycie Izy. Myśl, która spowodowała, że lodowaty dreszcz chwycił mnie za kark. Nagle rozmyślenia te brutalnie przerwał dzwonek do drzwi, więc powoli poczłapałem, by je otworzyć, myśląc że to moja urocza sąsiadka nacisnąłem klamkę i ...To była Iza - przełknąłem ślinę i pomyślałem : '' niech mnie ktoś uszczypnie, to musi być zły sen ...''. Wiedziałem, że już nie żyję, że zaraz rozpęta się wojna, ale nadal miałem nadzieję, że może Iza szybko wyjdzie. Drzwi od łazienki otworzyły się w tym samym momencie (miałem przechlapane), Iza stała jak wryta wpatrując się w dziewczynę owiniętą ręcznikiem i mokrymi włosami, nagle Iza odezwała się:

-Co ty tutaj robisz?

-Cześć Izka jakie miłe spotkanie, dawno sie nie widziałyśmy.

(ONE SIE ZNAJA!!!)

- Może i dawno, ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz! - i w tym momencie spojrzała na mnie, jakby mnie chciała zabić, a ja poczułem, że robię się malutki i biedny jak zbity pies.

- Kochanie yyy...twoja koleżanka...ona wpadła tu...bo myślała, że...yyy...że ty tu jesteś.

- Tak, myślałam tak, ale okazało się, że ciebie tu nie ma, więc zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko się ubiorę - powiedziała nieznajoma mrugając do mnie okiem.

Aleksandra (Ola) chyba próbowała mnie ratować w oczach Izy... wydawało mi się jednak, że moja Żabcia nie wierzy ani mnie ani własnej koleżance, bo do cholery po co Ola miała czekać na Izę całą noc u mnie, skoro jej nie było, dobrym pytaniem było także dlaczego poszła się wykąpać ... Iza patrzyła na nas przez minutę wzrokiem " Czy wy macie mnie za idiotkę?" a potem powiedziała:

- Nie przeszkadzajcie sobie... - po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami, za którymi przez ułamek sekundy zobaczyłem wścibską sąsiadkę zaglądającą do środka.

Usiadłem na stołku i zdezorientowany szukałem myśli, ale jedynym co słyszałem w moim skołatanym umyśle był tytuł piosenki zespołu Simple Plan, który - w tłumaczeniu na język polski - brzmiał '' Bóg musi mnie nienawidzić '' i był chyba najtrafniejszą podpowiedzią do zrozumienia zaistniałego tu fatalnego zbiegu okoliczności. Nagle do pokoju weszła już ubrana Ola. Usiadła na krześle naprzeciw mnie, położyła swą dłoń na moim udzie i chciała coś powiedzieć, jednak powstrzymała się. Jej dłoń powędrowała za daleko bym mógł mieć jeszcze nadzieję, że dziewczyna znalazła sie tu... przypadkiem? Postanowiłem jednak choć raz w życiu zachować się jak dżentelmen, dlatego chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny i ostrożnie położyłem ją na jej nodze.

- Dziś w nocy byłeś w lepszym humorze - powiedziała Ola z ledwo wyczuwalną ironią w głosie.

Co ja wyprawiam, dziewczyna na mnie leci a ja ją odpycham?-pomyślałem. 'Z drugiej strony u Izy chyba już nie mam szans.. więc może Ola?' Jest równie ładna jak Izka, a może ładniejsza, bystra i ...no właśnie, same plusy. Postanowiłem jednak zachować się honorowo.... i.... wypytać ją delikatnie co zdarzyło się ostatniej nocy...

- Olu...yyy widzisz ja...ja wczoraj bardzo dużo piłem yyy no i ...nie pamiętam co się stało- dobrze ci idzie, początek masz już za sobą.

Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi...zaczęła natomiast kończyć śniadanie... Znowu coś mnie ''ruszyło'' - co ja w ogolę robię, dopiero co moja dziewczyna mnie zostawiła (tak myślę) a mnie już ''cięgnie'' w stronę innej, cholera - jak bym myślał tylko jajami ...Wstałem i podszedłem bliżej Oli i powiedziałem:

- Musimy porozmawiać.

- Ale.. o czym? Chyba wszystko jasne - cholera, znowu sie tak ślicznie uśmiecha.

- Chyba dla ciebie, bo dla mnie nie za bardzo ... no wiec jeszcze raz : skąd sie wzięłaś w moim domu, bo ja przyjąłem trochę za dużo promili i nic nie pamiętam ... - powiedziałem już z większą pewnością siebie, tak żeby Ola nie chciała się migać od odpowiedzi. Mina dziewczyny nagle zrzedła.

Poczułem się okropnie... jak mogłem być aż tak szorstki, nieczuły i nietaktowny...Chciałem ją przeprosić jednak ona mnie uprzedziła i powiedziała:

- Wynająłeś mnie na 24h ... jestem prostytutką, pracuje w klubie nocnym, w którym się wczoraj bawiłeś, jesteś mi winien 400 zł.

- A skąd znasz moją Izkę?! - dlaczego właśnie o to spytałem?

Ola tajemniczo uśmiechnęła się, odwróciła i podążyła w kierunku drzwi. Wzięła swoją torebkę i wychodząc za drzwi rzuciła mi 400 zł ze słowami:

- Wiedziałam, że mi nie zapłacisz, ale za to ja mogę zapłacić tobie.

Byłem tak zszokowany zaistniałą sytuacją, że nie potrafiłem niczego powiedzieć. Otrząsłem się jednak szybko i wybiegłem za nią, bo nadal nie wiedziałem jak się poznaliśmy i byłem ciekaw skąd ona zna moją Izkę.

- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i myślę, że będzie nam wygodniej u mnie w domu, zapraszam- powiedziałem twardo i stanowczo.

Na twarzy dziewczyny ponownie pojawił sie śliczny uśmiech:

- A jednak można sie z tobą dogadać.

Gdy byliśmy już w kuchni, postanowiłem na początek zaparzyć nam kawę, a potem spytałem:

- A więc... wolisz z cukrem, czy bez?

- Z cukrem. To pytaj o co chcesz.

I wtedy mnie zatkało...Po paru wdechach i wydechach doszedłem do siebie. Zaskoczyłem sam siebie; zamiast spokojnie rozmawiać rzuciłem sie na dziewczynę w wiadomym sobie celu. Zaskoczyłem siebie, ale bynajmniej nie Olę,która oddała natychmiast mój pocałunek, jednocześnie popychając mnie delikatnie w kierunku pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że od przebudzenia nie zdążyłem sie jeszcze porządnie ubrać. Może to i lepiej. Szybciej pójdzie z rozbieraniem. Szybko więc zabrałem się do dzieła zaczynając od jej bluzki. Gdy już byłem w samych bokserkach, przeszedłem do Oli. Teraz, kiedy za chwile miała być moja, wydawała mi sie jeszcze śliczniejsza niż poprzednio. Wszystko byłoby piękne, proste.. gdyby nie dzwonek do drzwi, który nagle wydał z siebie swój przerażający głos. Już dawno chciałem zmienić ton dzwonka, który brzmiał jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. Postanowiłem jednak dzielnie go zignorować.. ktokolwiek to był ona była ważniejsza, tym bardziej,że zajęła się moimi bokserkami ... Ktoś za drzwiami był jednak bardzo natarczywy i bezustannie naciskał dzwonek. W końcu poirytowany i zdenerwowany zerwałem sie i nagłym ruchem otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem... Iza zobaczywszy mnie w opuszczonych bokserkach powiedziała:

- A miałeś jeszcze szansę bydlaku- i spoliczkowała mnie...

- Zaczekaj, ja cię kocham, to ona, uwierz mi...

- Jak ja mogłam z Tobą w ogóle być? - powiedziała ironicznie patrząc na moją męskość.

- Myślałem, że nie przeszkadzał ci?- spytałem nieco urażony.

- A co, miałam ci powiedzieć, że to co posiadasz nie mieści sie w żadnych normach? - powiedziała głośno i zaniosła sie okrutnym śmiechem.

- Doprawdy? A twój biust jest wielkości...-przerwała mi Ola, która właśnie naga stanęła za mną.

- Chodź kochanie, dokończymy to co zaczęliśmy. - i zamknęła przed nosem drzwi Izce.

Poczułem okropną satysfakcję, patrząc na mimo wszystko zaskoczoną twarz mojej - obecnie już- byłej. Potem pochwyciłem Olkę i zaniosłem do sypialni.

- Kim ty jesteś? Właśnie tak wyobrażałem sobie ideał kobiety. - powiedziałem, gdy dziewczyna położyła sie na łóżku.

Nagle usłyszałem otwieranie drzwi, a potem głośne kroki zbliżające się do mojej sypialni. Kilka chwil później w drzwiach mojej sypialni dojrzałem zaciekawioną twarz mojej wrednej sąsiadki....

- Wyp*** mi stąd, ty stara, wredna babo! - zacząłem krzyczeć jakby cos we mnie wstąpiło.

Bo i wstąpiło.. jakiś demon niespotykany... byłem tak rozeźlony zachowaniem sąsiadki,że nic nie mogło mnie powstrzymać.. no prawie nic, bo Ola nie zwracała na przybyłą kobietę najmniejszej uwagi i kontynuowała nieprzerwanie swe zajęcie. Ta wredna sąsiadka, nie miała jednak zamiaru iść, co więcej podeszła do Oli i rzuciła jej w twarz ręcznikiem, który podniosła z ziemi, a mnie chwyciła za ucho i podniosła do góry.

- Zostaw mnie w spokoju, wstrętna szmato! - nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę to powiedziałem.

Ale poczułem ogromną satysfakcję. Wyrwałem sie tej potworze z rąk i wyrzuciłem za drzwi. Chwilę później leżałem już na Oli. Czułem jej ciepło pode mną, doprowadzała mnie powoli do szału wijąc się pod moim delikatnym ciężarem ciała.

- Czekaj! - krzyknęła nagle Ola. Nie wiedziałem o co chodzi. - Zapomniałeś o zabezpieczeniu.

Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Szybko pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę nad umywalką i moim oczom ukazał się straszny widok - od miejsca gdzie trzymam zwykle prezerwatywy ziała przerażająca pustka... Wróciłem do sypialni, by wyjaśnić szybko sprawę Oli, a następnie ile sił miałem w nogach, pobiegłem do najbliższego sklepu. Niestety byłem tak zaaferowany, że w całym ferworze zapomniałem założyć na siebie ubranie. Nagle dostrzegłem na co konkretnie się patrzyły i zrozumiałem, że jestem nagi.

"Więc to dlatego tak dziwnie patrzyły na mnie te dwie starsze panie stojące na przystanku autobusowym?" - pomyślałem.

Szkoda,że nikt nie mierzył mi czasu w jakim dobiegłem do mojego mieszkania- rekord świata pobity zapewne został. Tam szybko coś na siebie zarzuciłem i ponownie skierowałem się do sklepiku na rogu. Wszedłem do środka,a tam moja wścibska sąsiadka, z którą miałem już zatargi dzisiejszego ranka(podejrzewam,że mnie śledziła). Nie mogłem nawet podejść do półki z prezerwatywami, bo ona cały czas się na mnie patrzyła. Nie mogłem jednak czekać tak w nieskończoność... w mieszkaniu ktoś na mnie czekał i się niecierpliwił. Korzystając z okazji, że odwróciła wzrok porwałem z półki paczkę i podszedłem do kasy płacąc za batona, którego wziąłem po drodze. Znów pobiłem rekord szybkości dobiegając, cały zgrzany do mieszkania. Niestety spóźniłem się, Ola bowiem smacznie spała w moim łóżku i lekko chrapała. "Budzić - nie budzić...?" - zastanawiałem się. Jednak nie miałem sumienia, by to zrobić, więc przykryłem ją prześcieradłem i cicho wyszedłem z pokoju. Siedząc w fotelu nagle zaczęły nachodzić mnie różne myśli. Dalej nie wyjaśniło się skąd Ola i Iza się znały... Ale czy wypada się tak wypytywać? No chyba tak, w końcu to bardzo dziwne...te myśli tak mnie zmęczyły, że zasnąłem, a kiedy się obudziłem Oli już nie było. Pewnie też zdjęta litością zamiast mnie obudzić i powiedzieć, że wychodzi, opuściła mnie bez pożegnania. Wciąż zaspany udałem się do kuchni, by zrobić sobie kawę, ujrzałem list na stole. Otworzyłem go i zacząłem czytać:

" Bardzo Cię polubiłam, nie wiem, czy Ty mnie również, ale jeśli tak jest to proszę zrób coś dla mnie. To jest mój numer telefonu #$^*&^@*&# - zadzwoń do mnie,wtedy się umówimy, bo nie jest to sprawa ani na telefon ani na list.

Twoja Ola"

Nie czekając ni chwili podbiegłem do mojego aparatu telefonicznego, który znajduje się w łazience. Ręce mi sie trzęsły, ale mimo tego sprawnie wybiłem podany przez Olę numer. W słuchawce dźwięczał sygnał połączenia, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem ponownie i tym razem ktoś odebrał telefon, ale to nie była Ola, lecz jakiś stary facet. Zaskoczony, nie powiedziawszy nic, rozłączyłem się. Nie zdążyłem nawet odłożyć jeszcze telefonu, gdy ujrzałem, że ktoś do mnie dzwoni z numeru, który podała mi Ola. Ułamek zastanowienia - odebrać czy odrzucić? Liczę do 10 i odbieram, jak się rozłączy to trudno. Niestety się nie rozłączył i musiałem odebrać.

- Przepraszam, z kim mam przyjemność? - usłyszałem głos w słuchawce.

- Tu Michał, a ty to kto?

- Skąd masz ten numer?

- Kim jesteś?!- skąd we mnie tyle odwagi?

- Powinieneś wiedzieć, skoro dzwoniłeś na ten numer.

- Ten numer podała mi znajoma, miałem zadzwonić do niej. - „jakże inteligentnie wybrnąłem z sytuacji”, pomyślałem w duchu.

- To mój telefon i mój numer i nikogo więcej i wiesz co, sprawdź czy nie zadzwoniłeś na zły nr ?!

„Może rzeczywiście wykręciłem zły numer, zdarza się”- pomyślałem, ale sprawdziłem i o dziwo numer był taki sam jak na kartce, więc postanowiłem zadzwonić jeszcze raz i spytać o Olę.

- Dzień dobry to znowu ja, Michał.

-O jak miło ! A to znowu ja ! Właściciel telefonu ! - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce

- Niech się pan nie denerwuję, ja chciałem się o coś zapytać, a zapomniałem zrobić to poprzednim razem.

- Proszę bardzo, jeśli uchroni mnie to przed następnym pańskim telefonem.

- Ja przepraszam, że tak pana nękam, ale dostałem ten numer od koleżanki i miałem do niej zadzwonić, może ją pan zna, ma na imię Ola.

- Ola, no pewnie, że znam...i to nie jedną!

- Ale.. To taka ładna dziewczyna z błyskiem w oku - rozmarzyłem się.

-.... z dużym biustem... blondynka...długie nogi... - dodał głos po drugiej stronie.

- Dokładnie, to zna ją pan? - powiedziałem z nadzieją w głosie.

-Dokładnie...to znam takich przynajmniej sześć...

- Ale taka jest tylko jedna... No nic panu żadna Ola nie mówiła, że będę dzwonić?

- Nie i jeśli to już wszystko to żegnam.

I jakże przemiły pan po drugiej stronie słuchawki rozłączył się, a ja nie mogłem zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i po co Ola pisała mi w ogóle ten list i zostawiła fałszywy numer telefonu? Myśląc tak wpatrywałem się w kartkę zostawioną przez Olę i nagle dojrzałem, w miejscu gdzie wpisywałem 6 była z tej cyfry przerobiona 5. Postanowiłem wykręcić numer jeszcze jeden, ostatni raz, ale tym razem z 5 zamiast 6. Dzwoniłem ponad 2 minut i już miałem się rozłączyć, gdy ktoś odebrał, a ja w słuchawce usłyszałem znajomy głos. Zamarłem, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, aż mnie zatkało, kiedy usłyszałem głos Izy w słuchawce.

- Odezwij się, przecież wiem, że to Ty, nie wykasowałam jeszcze twojego numeru, a powinnam - dodała ciszej.

"Ale jak to?" - pomyślałem, przecież to nie jest numer Izy, więc jakim cudem ona się odezwała w słuchawce?

- Tak to ja, ale skąd o tym wiesz!- co we mnie wstąpiło, ach sam siebie zadziwiam.

- Bo to ja podstawiłam Ci Izę, chciałam sprawdzić czy na mnie zasługujesz, ale jak widać jesteś takim samym dupkiem jak inni, więc spadaj, nie chce Cię więcej znać, widzieć, ani słyszeć.

- Tyyyy...ale jaak...- w głowie miałem mętlik, nie mogłem tego wszystkiego ogarnąć.

Ola odłożyła słuchawkę, a mi tak ciśnienie podniosło, że musiałem wyjść z domu na piwo. Powoli zbliżałem się do pobliskiego pubu, gdy w oddali dostrzegłem Izę siedzącą samotnie na ławce. Podeszłem do niej bo zauważyłem, że coś jest z nią nie tak. Miała spuszczoną w dół głowę, a włosy opadały jej zakrywając całą twarz - była jakby pijana, ale to nie było to, kiedy wziąłem ją za rękę zauważyłem ślady po strzykawce. Przeraziłem się, nie wiedziłem co robić, jak jej pomoc, w końcu zapytałem:

- Co ty dziewczyno robisz??

Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa, coś bulgotała, ale nic nie rozumiałem, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mieszkania, gdzie wsadziwszy do wanny zafundowałem jej zimny prysznic na dojście do siebie.
- Zostaw mnie w spokoju- wybełkotała nie do końca przytomna.
_ Chcem ci tylko pomoc, prosze zaufaj mi- odparlem.

ODPOWIEDZ