KARA
: sob cze 24, 2006 11:27 am
Bóg wysłuchał próśb i błagań małej ofiary,
Wysłał ich na świat, najczarniejsze zmary,
Wydobył je z najgłębszych czeluści piekielnych,
Stali jeden obok drugiego w liczbach niepodzielnych
Lecz wybrali jednego Najgorszego z Ludzi Cienia
ON mu powiedział: Wybieram ciebie masz misje do spełnienia
I wysłał go, by wyrwał dziecko z rąk potwora
Już leci ku ziemi ta piekielna zmora
Jeden cel, jedna myśl, jedna misja do spełnienia
Musisz zniszczyć potwora wysłanniku z podziemia
Wysłannik przybył, spojrzał w okno przybył za późno
Zobaczył małe zwłoki, niewinnej dzieciny
Nie było zbrodniarza, nie było rodziny
Pośród ciemności unosił się zapach śmierci
Ogromna tragedia, lecz przeszła bez wieści
Człowiek cienia miał tylko jeden cel do spełnienia
Ruszył poszukać potwora strasznego
Który dopuścił się czynu plugawego
Pozbawił życia niewinna istotę
Z dnia na dzień zabierał mu dziecięcą cnotę
Niewinność, którą za każdym razem niszczył z dziką radością
Uśmiechał się głupio całował z czułością
Czas za to zapłacić, czas stać się nicością
Latał, szukał bez wytchnienia
Kiedy go znalazł zgładził bez mówienia
Podleciał wyssał duszę uśmiercił bezsprzecznie
Zabrał ze sobą w najczarniejsze otchłanie
Przeciągnął przez 9 wrota, zesłał na skazanie
Wieczne potępienie, najgorsze katorgi
Bez szans na przebaczenie na uniknięcie kary
Nie będzie już ani jednej małoletniej ofiary
Nad światem będą czuwać oni wysłannicy Boga
Bez uczuć, bez skrupułów, nieśmiertelna załoga
Mroczni wybawiciele, których nie ogrania trwoga
Wysłał ich na świat, najczarniejsze zmary,
Wydobył je z najgłębszych czeluści piekielnych,
Stali jeden obok drugiego w liczbach niepodzielnych
Lecz wybrali jednego Najgorszego z Ludzi Cienia
ON mu powiedział: Wybieram ciebie masz misje do spełnienia
I wysłał go, by wyrwał dziecko z rąk potwora
Już leci ku ziemi ta piekielna zmora
Jeden cel, jedna myśl, jedna misja do spełnienia
Musisz zniszczyć potwora wysłanniku z podziemia
Wysłannik przybył, spojrzał w okno przybył za późno
Zobaczył małe zwłoki, niewinnej dzieciny
Nie było zbrodniarza, nie było rodziny
Pośród ciemności unosił się zapach śmierci
Ogromna tragedia, lecz przeszła bez wieści
Człowiek cienia miał tylko jeden cel do spełnienia
Ruszył poszukać potwora strasznego
Który dopuścił się czynu plugawego
Pozbawił życia niewinna istotę
Z dnia na dzień zabierał mu dziecięcą cnotę
Niewinność, którą za każdym razem niszczył z dziką radością
Uśmiechał się głupio całował z czułością
Czas za to zapłacić, czas stać się nicością
Latał, szukał bez wytchnienia
Kiedy go znalazł zgładził bez mówienia
Podleciał wyssał duszę uśmiercił bezsprzecznie
Zabrał ze sobą w najczarniejsze otchłanie
Przeciągnął przez 9 wrota, zesłał na skazanie
Wieczne potępienie, najgorsze katorgi
Bez szans na przebaczenie na uniknięcie kary
Nie będzie już ani jednej małoletniej ofiary
Nad światem będą czuwać oni wysłannicy Boga
Bez uczuć, bez skrupułów, nieśmiertelna załoga
Mroczni wybawiciele, których nie ogrania trwoga