Zgwałcona....
: śr lip 12, 2006 6:33 pm
Kilka ludzi namówiło mnie do napisania tego tematu więc piszę.
W styczniu (tego roku) spotkałam chłopaka z pobliskiej wioski. Był fajny wieczorek i postanowiliśmy pójść do knajpki. Siedzieliśmy sobie, śmialiśmy się, gaworzyliśmy... Było juz późno i pomyślałam, że najwyższa pora pójść do domq. Wtedy on zaoferował się, aby mnie odprowadzić. Zgodziłam się, ponieważ znaliśmy się już od dawna i nie pomyślałam, że z jego strony może mi cos zagrażać. Kiedy wracaliśmy, postanowiliśmy sie zatrzymać za sklepem, gdzie lest altanka. Nie było silnego mrozu, więc mogłam sobie paradować w któtkiej mini. To był mój najgorszy błąd Siedzieliśmy wtuleni w siebie i wtedy zaczął mnie całować i rozbierać... Nie mogłam się obronić... Był silniejszy... Po kilku minutach uciekłam, choć ból pozostał w sercu...
W styczniu (tego roku) spotkałam chłopaka z pobliskiej wioski. Był fajny wieczorek i postanowiliśmy pójść do knajpki. Siedzieliśmy sobie, śmialiśmy się, gaworzyliśmy... Było juz późno i pomyślałam, że najwyższa pora pójść do domq. Wtedy on zaoferował się, aby mnie odprowadzić. Zgodziłam się, ponieważ znaliśmy się już od dawna i nie pomyślałam, że z jego strony może mi cos zagrażać. Kiedy wracaliśmy, postanowiliśmy sie zatrzymać za sklepem, gdzie lest altanka. Nie było silnego mrozu, więc mogłam sobie paradować w któtkiej mini. To był mój najgorszy błąd Siedzieliśmy wtuleni w siebie i wtedy zaczął mnie całować i rozbierać... Nie mogłam się obronić... Był silniejszy... Po kilku minutach uciekłam, choć ból pozostał w sercu...