Problemy w Miłości - poważny problem
: sob wrz 08, 2007 11:51 am
Witam forumowiczów.
Otóż jestem w nieciekawej sytuacji...
Jako osoba neutralna w tej całej historii patrze na to z boku i stwierdzam że to się na serio źle skończy, a sprawa trzyma się tak:
Sprawa jest o moim koledze... Marcinie i jego dziewczynie Kasi...
Oboje znali się od dzieciństwa, mieli dobrą sytuację rodzinną i materialną i byli wręcz wskazani na bycie razem, ale... Gdy byli jeszcze dziećmi Kasia wyjechała, wróciła po 8 latach i w jej życiu zastały dramatyczne zmiany... Ojciec Kasi uciekł z domu parę lat temu (po prostu zniknął), matka zaczęła brać psychotropy. Po roku poślubiła jakiegoś gościa, który teraz ją bije. Siostra Kasi dręczy Ją psychicznie, zaś matka wyrzuca z domu (czasem wogule nie poznaje Kasi). Praktycznie cała rodzina odwróciła się od Kasi dręcząc Ją, a Ojca nie ma...
U Marcina nic się nie zmieniło, dobra rodzina i są pieniążki. Po tych latach odłąki zaczęła się "miłość" byli z sobą rok, ale Marcin uświadomił sobie że to nie miłość czuje do Kasi ale współczucie i litość.
Chłopak próbuje jakoś z Nią zerwać, ale są razem z litości, każda rozmowa zamienia się w płacz (z Jej strony). Nie ma zbyt dużo "przyjaciół" chyba żadnych raczej, rodzina Ją wyrzuca z domu... nie raz myślała o samobójstwie. Ona go kocha On do niej czuje litość. Ostatnio nawet przespała się z jakimś innym gościem, ale po tym zdarzeniu przyszła do Niego o 3 w nocy i z łzami w oczach przepraszała i błagała o wybaczenie.
Sprawa z czasem staję się coraz bardziej gorsza. Ona wie na czym stoi ale zerwać tego nie może, On zaś już po prostu nie daje rady.
Ostatnio zdarzyła sie podobna historia, nie wiem gdzie ale ona się powiesiła, a on stracił rozum z myśli że to jego wina była i skończył w psychiatryku...
Nie chce by Ona się zabiła czy żeby Jemu odbiło i myślał że jest kaczką czy coś.
Zważcie na fakt że Ona po stracie Jego nie ma już na kim się oprzec (nie ma rodziny - bo Ją maltretują i z domu wyrzucają, przyjaciół nie ma, a jej miłość z Nią zrywa), leczenia psychiatrycznego też się nie podejmie bo widzi swoją matkę na psychotropach.
Oboje lat 19-20
To nie jest historyjka typu - "bez niego nie mam nic", albo "mama mnie nie kocha", albo "miś którego dostałam na gwiazdkę jest różowy a chciałam białego"
To jest naprawdę poważna sprawa... Kwestia życia i śmierci
I powiedzcie mi teraz jak z tej sytuacji można wyjść? Co mogę Marcinowi zasugerować? Jakie drzwi pokazać? Co jej doradzić?
Pozdrawiam
Otóż jestem w nieciekawej sytuacji...
Jako osoba neutralna w tej całej historii patrze na to z boku i stwierdzam że to się na serio źle skończy, a sprawa trzyma się tak:
Sprawa jest o moim koledze... Marcinie i jego dziewczynie Kasi...
Oboje znali się od dzieciństwa, mieli dobrą sytuację rodzinną i materialną i byli wręcz wskazani na bycie razem, ale... Gdy byli jeszcze dziećmi Kasia wyjechała, wróciła po 8 latach i w jej życiu zastały dramatyczne zmiany... Ojciec Kasi uciekł z domu parę lat temu (po prostu zniknął), matka zaczęła brać psychotropy. Po roku poślubiła jakiegoś gościa, który teraz ją bije. Siostra Kasi dręczy Ją psychicznie, zaś matka wyrzuca z domu (czasem wogule nie poznaje Kasi). Praktycznie cała rodzina odwróciła się od Kasi dręcząc Ją, a Ojca nie ma...
U Marcina nic się nie zmieniło, dobra rodzina i są pieniążki. Po tych latach odłąki zaczęła się "miłość" byli z sobą rok, ale Marcin uświadomił sobie że to nie miłość czuje do Kasi ale współczucie i litość.
Chłopak próbuje jakoś z Nią zerwać, ale są razem z litości, każda rozmowa zamienia się w płacz (z Jej strony). Nie ma zbyt dużo "przyjaciół" chyba żadnych raczej, rodzina Ją wyrzuca z domu... nie raz myślała o samobójstwie. Ona go kocha On do niej czuje litość. Ostatnio nawet przespała się z jakimś innym gościem, ale po tym zdarzeniu przyszła do Niego o 3 w nocy i z łzami w oczach przepraszała i błagała o wybaczenie.
Sprawa z czasem staję się coraz bardziej gorsza. Ona wie na czym stoi ale zerwać tego nie może, On zaś już po prostu nie daje rady.
Ostatnio zdarzyła sie podobna historia, nie wiem gdzie ale ona się powiesiła, a on stracił rozum z myśli że to jego wina była i skończył w psychiatryku...
Nie chce by Ona się zabiła czy żeby Jemu odbiło i myślał że jest kaczką czy coś.
Zważcie na fakt że Ona po stracie Jego nie ma już na kim się oprzec (nie ma rodziny - bo Ją maltretują i z domu wyrzucają, przyjaciół nie ma, a jej miłość z Nią zrywa), leczenia psychiatrycznego też się nie podejmie bo widzi swoją matkę na psychotropach.
Oboje lat 19-20
To nie jest historyjka typu - "bez niego nie mam nic", albo "mama mnie nie kocha", albo "miś którego dostałam na gwiazdkę jest różowy a chciałam białego"
To jest naprawdę poważna sprawa... Kwestia życia i śmierci
I powiedzcie mi teraz jak z tej sytuacji można wyjść? Co mogę Marcinowi zasugerować? Jakie drzwi pokazać? Co jej doradzić?
Pozdrawiam