MIŁOŚĆ SKOŃCZYŁA SIĘ Z DNIA NA DZIEŃ?

Dyskusja na temat miłości i przyjaźni, znajomości - o pierwszej miłości, prawdziwej przyjaźni, nowych znajomościach, o swoich doświadczeniach...
Awatar użytkownika
rilla
Świeżak
Świeżak
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 03, 2009 2:52 pm

MIŁOŚĆ SKOŃCZYŁA SIĘ Z DNIA NA DZIEŃ?

Post autor: rilla » wt mar 03, 2009 2:55 pm

Zdaję sobie sprawę, że to, co napiszę, będzie bardzo długie. Po prostu - dużo opowieści, dużo osobistych wynurzeń. Dlatego - nie zmuszam nikogo do czytania:)

W każdym razie... na sam początek: on (nazwijmy go Michał) ze mną zerwał... A teraz retrospekcja:

Poznaliśmy się, jak jeszcze byłam z innym facetem - nazwijmy go Krzysiek;]. Związek z Krzyśkiem opierał się głównie na zafascynowaniu, bardziej był to pewnego rodzaju pociąg fizyczny (choć nigdy nie uprawialiśmy sexu) niż unia dusz, ze tak to nazwę:> właściwie, nie rozmawialiśmy ze sobą wiele, nie mieliśmy ze sobą wielu wspólnych tematów, różniliśmy się od siebie diametralnie. Nigdy nie byłam przy nim do końca wyluzowana, zawsze musiałam perfekcyjnie wyglądać, itd. Wracając do Michała - jak już wspomniałam, poznaliśmy się, jak byłam z Krzyśkiem. Michał był kompletnie inny niż Krzysiek. Może nie tak przystojny, właściwie kompletne zaprzeczenie mojego ideału (jakim z wyglądu niewątpliwie był Krzysiek)... Ale za to z charakteru... optymista, żywiołowy, potrafił mnie rozbawić. Rozumieliśmy się doskonale, bez słów, nadawaliśmy na tych samych falach. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że może coś z tego wyjść, traktowałam go po prostu jak przyjaciela... To dlatego właśnie przy nim byłam sobą. Nie starałam się specjalnie, żeby ładnie wyglądać, mieć zawsze umyte włosy... Nie musiałam się bać, że powiem coś nie tak... (zresztą, Krzysiek często nie rozumiał mojego poczucia humoru, jeśli chodzi o Michała - w tej kwestii też doskonale się dogadywaliśmy)... Minęło trochę czasu. Michał w pewnym momencie mi powiedział, że zaczyna mu na mnie zależeć - a skoro mam faceta, to lepiej będzie, jeśli na chwilę przestaniemy się kontaktować. Nie chciałam się na to zgodzić, nie chciałam tracić przyjaciela. W końcu, nic z tego "braku kontaktowania się" nie wyszło. Tymczasem zaczęłam go odwiedzać w jego domu. Jego mama od razu mnie polubiła, myślała, że jestem jego dziewczyną - i nie dało się jej tego wyperswadować:) W każdym razie - zaczął być między mną a Michałem pociąg fizyczny... Nie uprawiałam z nim sexu, ale całowałam się z nim, przytulałam - itd. Tak, wiem, zdradzałam w ten sposób Krzyśka. Michał coraz bardziej angażował się w związek (?!) ze mną. Ja wciąż nie czułam do niego nic, poza pożądaniem i przyjaźnią (głupio brzmi, ale widać jest jednak możliwe). Po jakiś dwóch miesiącach, wydarzyło się coś w życiu Michała, co kazało mu (jak mi to potem powiedział) dostrzec, że nie warto zwlekać z mówieniem ludziom, co się do nich czuje, bo w każdej chwili może dopaść nas lub ich śmierć... Powiedział mi, że mnie kocha. Nie wiedziałam, jak na to zareagować, z jednej strony się cieszyłam, z drugiej było mi źle, bo wiedziałam, że sprawiam mu ból - nie kocham go, mam faceta...
Mijały dni, Michał mówił mi, jak bardzo mnie kocha. Widziałam, jak cierpi, czasem, kiedy myślał, ze nie patrzę, widziałam łzy w jego oczach...
Po jakimś czasie Krzysiek ze mną zerwał. Byłam zrozpaczona, nie dlatego, że go kochałam, ale dlatego, że uważałam się za tak beznadziejną, że nie potrafię nawet rozkochać i zatrzymać przy sobie faceta... Michał mnie wtedy pocieszał, jak mógł. Pamiętam, że rzucał wszystko, by do mnie przyjść i ze mną pogadać. Kiedyś otworzyłam mu drzwi w dresie, brudna, zapłakana, z przetłuszczonymi włosami, a on popatrzył na mnie z zachwytem i powiedział: "Pięknie wyglądasz!":)
Kiedy emocje trochę ze mnie opadły, Michał poprosił mnie o to, żebyśmy mogli ze sobą być. Nie chciałam się zgodzić,w końcu go nie kochałam... Postanowiłam dać mu jednak szansę.
I faktycznie, nie żałowałam tego... po miesiącu czy dwóch, zakochałam się w nim.
Zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą, dużo ludzi mnie w życiu zraniło. Dlatego trudno mi było mu zaufać. On się o to złościł... Ale w końcu, jak się przemogłam, pokochałam go bezgranicznie. Nigdy nikogo nie kochałam tak, jak jego. On to samo mówił o mnie. Miał przede mną kilka dziewczyn, ale żadnej nie powiedział, że ją kocha.
Mieliśmy wzloty i upadki, jak to w związkach bywa. Ja jestem złośnicą, więc bywały kłótnie. On z kolei jest leniem, więc czasem mu się nie chciało starać o nasz związek - starałam się go zmienić pod tym względem, on się też o to wściekał... Fakt, może za bardzo na niego naciskałam, może było w tym za mało luzu i spontaniczności momentami... Ale ogólnie było dobrze, byliśmy naprawdę szczęśliwi...
Aż do zeszłego tygodnia. Wszystko było wspaniale. Mówił mi, że mnie kocha, wyszliśmy gdzieś ze znajomymi. Długo rozmawialiśmy, planowaliśmy wakacje. Ale dzień później wybuchła awantura właściwie z niczego. Po prostu wiele się rozdmuchało. On się obraził, nie chciał ze mną rozmawiać, ja go znów naciskałam, prosiłam o rozmowę. On raczej w takich przypadkach woli posiedzieć sam i pomyśleć, mnie to irytuje, bo nie lubię czekać np. tydzień, aż on dojdzie do siebie. Dlatego wymogłam na nim rozmowę. I to chyba był błąd. Powiedział mi, bardzo spokojnie zresztą, wręcz z uśmiechem, że to już definitywny koniec. Że chyba mnie nie kocha, widać to nie była ta miłość. Że męczy się ze mną, starał się ratować nasz związek, ale nic nie wyszło. Że nie czuje potrzeby kontaktu ze mną, że go irytuję. Na początku byłam w szoku, nie spodziewałam się tego. Zabrzmiało tak, jakby on nad tym myślał od kilku miesięcy. Jakby niepewny był już dłuższy czas i naprawdę zrobił wszystko, żeby uczucie wróciło. Ale później, po dokładniejszym przeanalizowaniu wszystkiego i wypytaniu go o niektóre szczegóły miałam pewność że: 1. jeszcze 10 dni wcześniej mnie kochał (sam to przyznał) 2. o odświeżaniu naszego związku wspominał jakiś tydzień wcześniej 3. w dzień awantury jego kolega napisał mi (?!), że "Michał mnie naprawdę kocha i żebym się niczym nie martwiła"...
Rozmawiałam z przyjaciółką (naszą wspólną zresztą, która zna go bardzo dobrze) i ona powiedziała mi, że jak Michał zwykle miał zrywać ze swoją dziewczyną, to wszyscy jego znajomi to widzieli. To po prostu widać. Ale jeśli chodzi o mnie - to nic tego nie zapowiadało. Ja sama też nie dostrzegłam zmiany w jego zachowaniu w ciągu ostatnich kilku tygodni czy też miesięcy - a przecież na pewno odbiłoby się to na naszym życiu sexualnym na przykład. Nie mówiłby mi wtedy tak często, że mnie kocha, nie chciałby się ze mną spotykać. Owszem, czasem potrzebował odpoczynku, ale każdy potrzebuje kilku chwil dla siebie, więc tego akurat nie traktuję jako czegoś dziwnego.
W każdym razie, wyszło, jakby zerwał pod wpływem chwili. Sam zresztą użył zwrotu "Nie dałaś mi czasu, żebym pomyślał, ale z tego, co zdążyłem pomyśleć, to na dzień dzisiejszy widzę, że nic z tego nie będzie"... Z drugiej strony, jak powiedziałam - wydawał się doskonale przekonany o tym, ze dobrze postępuje. Jakby nad tym myślał naprawdę długo.
To było 3 dni temu. Od tamtego czasu jest wobec swoich znajomych radosny, na gg też ma opisy, jaki to on jest szczęśliwy (?!)...
Nie rozumiem, czy jego miłość skończyła się w ciągu tygodnia? Tak z dnia na dzień?
Za radą naszej przyjaciółki, chcę dać mu czas, żeby zaczęło mu mnie brakować. Wciąż mam nadzieję, szczerze mówiąc - w końcu, jest tyle nieścisłości w jego zachowaniu... W końcu z kimś, z kim chce się zerwać, nie planuje się przyszłości, co jeszcze całkiem niedawno robiliśmy...
Myślicie, że uda mi się go odzyskać? Że naprawdę, dałam mu za mało czasu do namysłu? Że za mną zatęskni po pierwszym zachłyśnięciu się wolnością?
Jak coś jest niejasne, piszcie, postaram się wytłumaczyć:)

Awatar użytkownika
Fusa_20
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1257
Rejestracja: śr gru 17, 2008 7:52 pm
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: Fusa_20 » wt mar 03, 2009 3:55 pm

moze najpierw ile on ma lat??? Bo jezeli jest nastolatkiem to sie wcale nie dziwie bo to jeszcze dzieciak niestały emocjonalnie...
A kolejne pytanie może spodobała mu sie inna dziewczyna?
Fata nolentem trahunt...

Awatar użytkownika
rilla
Świeżak
Świeżak
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 03, 2009 2:52 pm

Post autor: rilla » wt mar 03, 2009 4:02 pm

Nie, ma 22 lata... przede mną już miał sporo dziewczyn, ale tylko mnie pokochał i ze mną był najdłużej, mówiliśmy o wspólnej przyszłości, itd.
I nie spodobał mu się nikt inny, sam mi to wprost powiedział, powiedzieli mi też to nasi znajomi (też pierwsze co, to pomyślałam o innej dziewczynie)...

Awatar użytkownika
Fusa_20
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1257
Rejestracja: śr gru 17, 2008 7:52 pm
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: Fusa_20 » wt mar 03, 2009 4:06 pm

faceci nie zawsze mowia wszystko co maja w głowie, wiekszość rzeczy wolą przemilczeć, czasami wiek nie mowi o stanie umysłu, nie pokazuje po sobie uczuć bo faceci potrafią szybko zapomnieć, moim zdaniem nie powinnas sie mu narzucać i prosic o kolejną rozmowe, nie każdy jest taki jak na początku znajomości może to zwykły drań, który lubi bawić sie dziewczynami...
Fata nolentem trahunt...

Awatar użytkownika
rilla
Świeżak
Świeżak
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 03, 2009 2:52 pm

Post autor: rilla » wt mar 03, 2009 4:11 pm

tak, ale jakby coś było nie tak, to by się chyba odbiło w pewien sposób na naszym życiu? np. na seksie... byłby np. zirytowany podczas rozmów ze mną, nie chciałby się ze mną widywać... nie zawsze trzeba o czymś mówić, żeby widzieć problem...
tak jak mówię - znajomi też nie zauważyli, żeby jakoś inaczej się zachowywał, mówił coś o innych dziewczynach, narzekał na mnie...

Awatar użytkownika
Fusa_20
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1257
Rejestracja: śr gru 17, 2008 7:52 pm
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: Fusa_20 » czw mar 05, 2009 9:42 am

U facetów zmiany następuja tak szybko jak prędkość światła, dlatego nigdy nie mozna byz pewnym co jutro wymyśli ta męska istota...
Fata nolentem trahunt...

Awatar użytkownika
Baruch
Zapaleniec
Zapaleniec
Posty: 1060
Rejestracja: śr sty 21, 2009 12:34 pm

Post autor: Baruch » czw mar 05, 2009 3:24 pm

U facetów zmiany następuja tak szybko jak prędkość światła, dlatego nigdy nie mozna byz pewnym co jutro wymyśli ta męska istota...
Zmienic facetow na bab i męska na damska i bedzie dobrze.

Awatar użytkownika
Jack
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 874
Rejestracja: wt lip 18, 2006 5:44 pm
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: Jack » czw mar 05, 2009 6:07 pm

Zgadzam się z Hooy. Jeszcze się nie spotkałem z taką sytuacją, żeby facet tak postąpił.

rilla nie mam pojcia co Ci powiedzieć. Opisałaś sytuację, ale niestety nikt z forumowiczów nie zna waszej dwójki osobiście. Więc jakiekolwiek radzenie jest ciężkie o ile nie niemożliwe. Pozostaje Ci tylko nadzieja, że się chłopak opamięta i przyjdzie na kolanach z przeprosinami. Jeśli nie to nie rób nic na siłę, bo to raczej tylko pogorszy sprawę.
The only rules that really matter are these: what a man can do and what a man can't do.

Awatar użytkownika
CinCinGirl
Gaduła
Gaduła
Posty: 199
Rejestracja: pn sty 19, 2009 6:26 pm
Lokalizacja: podkarpacie

Post autor: CinCinGirl » pt mar 06, 2009 12:49 pm

nie zmusisz go do bycia ze soba. mozesz sprobowac z nim jeszcze porozmawiac, ale to od niego wszystko zalezy.
Grzeczne dziewczynki dostaną się do nieba
Niegrzeczne dziewczynki dostaną się wszędzie.

ODPOWIEDZ