Śmierć - boicie się?
dużo zależy od tego, w co człowiek wierzy.
jeśli jest się katolikiem i wierzy, że po śmierci coś jest, to człowiek chyba boi się mniej. tak mi się wydaje. myśli się wówczas, że to nie jest koniec, lecz tylko "przejście" do innego życia.
natomiast ludzie niewierzący mają chyba gorzej. śmierć jest definitywnym końcem. a wówczas może nie tyle strach, co żal że coś się skończy i nagle przestaniemy istnieć.
ale faktycznie gorsza jest chyba śmierć bliskich. ale czy to nie egoistyczne znowu?
?
jeśli jest się katolikiem i wierzy, że po śmierci coś jest, to człowiek chyba boi się mniej. tak mi się wydaje. myśli się wówczas, że to nie jest koniec, lecz tylko "przejście" do innego życia.
natomiast ludzie niewierzący mają chyba gorzej. śmierć jest definitywnym końcem. a wówczas może nie tyle strach, co żal że coś się skończy i nagle przestaniemy istnieć.
ale faktycznie gorsza jest chyba śmierć bliskich. ale czy to nie egoistyczne znowu?
?
"tylko głupiec nie boi się tego co nieznane"
Ktoś kiedyś powiedział "tylko głupiec nie boi się tego co nieznane" - otóż śmierć jest nieznanym, wielu z nas nie odczuwa bezpośredniego lęku przed śmiercią ale w głębi siedzi coś co nie daje nam spokoju - czym jest śmierć - końcem a może dopiero początkiem? W życiu jest wiele skrajnosci. Przytoczę pewną sytuacje - pewien młody chlopak chciał odebrać sobie zycie, próbował to zrobić już kilkakrotnie ale za każdym razem ktoś "mu w tym przeszkodził". Po jakimś czasie zachorował a wyniki badań były jednoznaczne - nowotwór mózgu .. złośliwy! Momentalnie ZACHCIAŁO MU SIĘ ŻYĆ! Dopiero gdy zrozumiał co go czeka, jakie zagrożenie czycha - zobaczył piękno życia, zauważył wspaniałych ludzie których wcześniej nie dostrzegał, ale los nie był łaskawy i kazał mu się pożegnać ze światem.. wnioski wyciągnijcie sami..
Śmierć jest nieunikniona - to fakt.
Możemy się oszukiwac, ze to nas nie spotka prędko, bo jesteśmy młodzi... Ale nikt tak naprawde nie wie kiedy cokolwiek kogoś spotka. Rozmawiasz z kumplem o dziewczynach i kumpel musi na moment isć do domu... Spóźnia się... Szukasz go, a okazuje się, że potrącił go samochód... Wiem, że oklepany przykład i mnie oskarżycie o pieprzenie farmazonów, ale taka prawda...
Nie raz zrozmyślałem nad śmiercią, co to będzie? Może Bóg nie istnieje? W samym ateiźmie zawarta jest teza, że po śmierci nie ma nic... poprostu mózg zjadaja robaczki
Nie raz chciałem sie zabić, ale brakowało tego czegoś, hmm... odwagi i to co pisał przedmówca, ludzie boja sie nieznanego
Możemy się oszukiwac, ze to nas nie spotka prędko, bo jesteśmy młodzi... Ale nikt tak naprawde nie wie kiedy cokolwiek kogoś spotka. Rozmawiasz z kumplem o dziewczynach i kumpel musi na moment isć do domu... Spóźnia się... Szukasz go, a okazuje się, że potrącił go samochód... Wiem, że oklepany przykład i mnie oskarżycie o pieprzenie farmazonów, ale taka prawda...
Nie raz zrozmyślałem nad śmiercią, co to będzie? Może Bóg nie istnieje? W samym ateiźmie zawarta jest teza, że po śmierci nie ma nic... poprostu mózg zjadaja robaczki
Nie raz chciałem sie zabić, ale brakowało tego czegoś, hmm... odwagi i to co pisał przedmówca, ludzie boja sie nieznanego
Nie łącz śmierci z odwagą. Dla mnie samobójstwo to akt tchórzostwa. Ucieczka od problemów- najłatwiejsze wyjście...wiem, że czasami trudno jest poradzić sobie z problemami, ale samobójstwo to nie rozwiązanie.Piórek pisze: Nie raz chciałem sie zabić, ale brakowało tego czegoś, hmm... odwagi i to co pisał przedmówca, ludzie boja sie nieznanego
Trochę odeszłam od tematu...
Nie boję się śmierci. Tak, ludzie boją się nieznanego, ale we mnie to tylko potęguje ciekawość. Nie oznacza to, że będąc ciekawą chciałabym się przekonać jak to jest umrzeć. Jeszcze trochę chciałabym pożyć Boję się trochę tego, co jest potem.