marzenia
marzę żeby mnie w tym poronionym kraju było stać na wybudowanie własnego, pięknego domu. I oczywiście chciałabym w nim mieszkać z ukochanym. I w ogóle, może wam się to wyda dziwne, ale marzy mi się bycie idealną panią domu. Taką co to ciasto upiecze, posprząta, urządzi dom tak, że wszyscy się nim zachwycać będą, gości na kolację będzie przyjmować, świeże kwiaty do domu przynosić i tak dalej i tak dalej... problem jest taki, że żeby wyglądało to jak w moich marzeniach musiałabym zarabiać na prawdę kuuuuupę kasy.
To może już zacznij zbierać na ten dom Pani domu?? Chyba kura domowa.... Uwierz mi w tym nie ma nic pociągającego jakbyś miała cały dom na głowie, szybko by ci się znudziłoYoshi pisze:marzy mi się bycie idealną panią domu. Taką co to ciasto upiecze, posprząta, urządzi dom tak, że wszyscy się nim zachwycać będą
Fata nolentem trahunt...
No właśnie. Facet by tylko przychodził i mówił
"Daj piweczko" "Daj obiadzik" "Daj telewizor" a wieczorekiem "Daj dupeczki" I na tym by się skończyło to Twoje bycie panią domu. Z począku wszystko pięknie itp., ale po parunastu miesiącach, kiedy wszystko się ustabilizuje i każdy zapomni o ciepłu domowym to tak będzie wyglądało Twoje życie...
"Daj piweczko" "Daj obiadzik" "Daj telewizor" a wieczorekiem "Daj dupeczki" I na tym by się skończyło to Twoje bycie panią domu. Z począku wszystko pięknie itp., ale po parunastu miesiącach, kiedy wszystko się ustabilizuje i każdy zapomni o ciepłu domowym to tak będzie wyglądało Twoje życie...
wiedziałam, że nie zrozumiecie... życie wcale nie musi wyglądać tak jak mówicie - dlatego napiwałam panią domu, a nie kurą domową. Nie mam zamiaru latać za mężem z wywalonym jęzorem, nosząc mu kapcie i spełniając jego zachcianki. Perfekcyjny dom to moje marzenie, nie jego. Tu tkwi różnica - jeśli mam pracować, chcę pracować nad moim domem. Gdzie sprawiedliwość, że oboje- facet i kobieta pracują po 8 godzin dziennie, a potem on siada z gazetą w fotelu bo jest zmęczony, a ona ma jeszcze dom do posprzątania, dzieci do wychowania i tak dalej... Ja bym chciała żyć tak, że ja troszczę się o dom i wszystko z nim związane, on zarabia pieniądze, a wieczory mamy dla siebie, spokojne, bez nerwówki, że z niczym się wyrobić nie mogę itp. Pomyślcie same - kiedyś tak wyglądały małżeństwa i wytrzymywały ze sobą 50 lat. Dziś mają problem przetrwać 5... Nie moja wina, że nie kręci mnie pościg za karierą, że nie ciągną mnie odległe kraje... Ja nie dyskredytuję waszych marzeń, więc nie róbcie tego z moimi.