Ale robienie czegoś, żeby się utrzymać nie oznacza nastawienia na maksymalny zysk. Muzyk to jest ZAWÓD. Ludzie uprawiający go muszą za coś żyć. Jeżeli pan hydraulik, który właśnie przepchał Ci rurę (LOL) zarząda zapłaty za swoją pomoc, powiesz "Zejdź mi z oczu komercyjna świnio, nie dostaniesz ani grosza?"Ulvhedin pisze: hmm... zycie stary. najwieksi malarze swiata, rzezbiarze i inne wcielenia geniuszu sztuki tworzyly, by moc sie utrzymac. robili to z celow komercyjnych, co nie zmniejsza wartosci ich dziel.
aczkolwiek niekoniecznie. Pavarotti spiewa, by zarabiac. zarabia mnóstwo. czy to muzyka "modna"?
Pavarotti wypłynął jako jeden z najlepszych tenorów świata. Dlatego zarabia sporo.
Zdefiniować założenia muzyki to zadanie niemożliwe do zrealizowania. Zresztą różne gatunki nają różne założenia. Muzyka klasyczna powstała by pobudzać w słuchaczu poczucie estetyki, tworzyć (obiektywne) piękno, folk ma (a może miał) dostarczać ludziom rozrywki, wszelakiej maści awangardy i eksperymentale chcą przesunąć granice muzycznej ekspresji.to tez nie do konca prawda. zreszta - zdefiniuj zalozenia muzyki.
Zresztą, co ja się będę z tego tłumaczył? O brutalnej standaryzacji sztuki w kulturze masowej informuje każdy podręcznik do WOKu. Odsyłam do tejże lektury
Nie trzeba szerokiej akcji reklamowej by wyrwać się z pipidówy. Na koncerty Behemotha w Australii brakowało biletów, a czy szary człowiek w Polsce o nich słyszał?wyobraz sobie, ze jestes rockowcem, mlodym, niezaleznym itp. masz do wyboru - zareklamowac sie, zdobyc slawe, miec setki tysiecy oddajacych ci sie umyslem i nie tylko groopies, krotko mowiac "piwo, konserwy, kobiety bez przerwy", albo siedziec w tej swojej pipidówie i brzdękać na imieninach ciotki. kiedys owszem, ludzie brali gitary, nagrywali plyty, wydawali na wlasny koszt i to jakos szlo (czasem wrecz genialnie), teraz jest takie przesycenie rynku, ze bez reklamy ni chu chu. oczywiscie sa granice - niektórzy zgarniaja za reklame kilkaset tysiecy $$, a ich rolą jest powiedzenie "drink that shit, man". no a niektórzy zeszmacaja wlasne imie zachwalajac ulubione lekarstwa Goździkowej..
W kwestii reklamy raz jeszcze: trzeba odróżnić kampanię reklamową od udzielenia wywiadu gazecie specjalistyczej (jest to jakaś forma promocji) i podesłania do tegoż pismaka dema do zrecenzowania. Reklama w ogóle (np. wspomnianej Etopiryny) to też inna bajka