Illea pisze:Czy sądzicie, że polskie potrawy są tłuste?
tak, są.
Illea pisze:Co chcielibyście zjeść?
aktualnie nie mam specjalnej chrapki na żadne cuda. No chyba że sushi ;]
Illea pisze:Co lubicie jeść, a czego nie?
wszystko, dopóki nie zawiera zbyt dużo pietruszki (mowa zarówno o zieleninie jak i części "podziemnej"), koperku, selera, por też nie wchodzi w rachube. Nie znoszę białego barszczu i żurku ze względu na kwasowaty charakter, "rozmokłych" ziemniaków (takie które stoją w garze i parują na zimną pokrywkę, po czym para się skrapla i mamy nielubiane danie ;]); gotowane parówy (ze wzgledu na odruch wymiotny :/ ) i niektóre zupy (np. na bazie warzywnych mrożonek). Lubię smażone i panierowane grzyby (np. boczniaki), ale szkodzą na wątrobę ;] (za to pieczarki mogę wcinac dniami i nocami czy to smażone, doprawione z cebulką czy na surowo). Banany ze skórką też nie są najgorsze. Za to niektóre rodzaje winogron, o kwaskowatym posmaku nadto drażnią kubki smakowe. Odpadają też gotowe pseudo kluchy ziemniaczane na plastykowych tackach owinięte folią
Wbrew ogólnej niechęci nie mam nic do wątróbki (póki nie jest żylasta i twarda, jak ze świni). Czarnina jest ok, podobnie jak barszcz czerwony (też z uszkami), ogonowa, grzybowa, nawet pomidorowa ujdzie, ogórkową czasem strawię, z krupnikiem to już różnie bywa ... A jak mowa o krupie, to np. za kaszą gryczaną nie przepadam. Bigoch rządzi; gołąbki według tradycyjnej receptury, schab pieczony (np. ze śliwką); trochę tłustego żarełka, jak żeberka z grilla; schabowy jest ok, z mielonymi różnie bywa (w restauracji nigdy nie tkne, w przeciwienstwie do nalesnikow czy leniwych). Za ziemniakami specjalnie nie przepadam, wolę ryż (np. z kurczakiem i sosem słodko-kwaśnym), ale znowuż pyrami z gzikiem nie pogardzę. Omlet z serem, oliwkami i szynką lub boczkiem może być
Szpageti od biedy; do tego niektóre fastfoody (hot wings z kentucky
), fasolka po bretońsku, fasolka szparagowa gotowana z bułką tartą; jajco sadzone, na twardo, na miękko, kogel-mogel (z samego żółtka), jajecznica; smażone rybsko, tudzież matjasy na zagryche
makrela w oleju, rolmopsy itp. itd., owoce morza (zwłaszcza małże i krewetki); ale kawioru nie zniesę :/ placki ziemniaczane na pizzowej recepturze (tylko tłuste paskudztwo szkodzi na wątrobę
), różne sałatki (byle jak najmniej kukurydzy :/ no chyba, że to szybki i stary motyw - rybsko w oleju z kukurydzą ;]) Wszelkie kluchy, knedle, pierogi czy jak to tam zwał z owocami średnio przypadają mi do gustu. Wolę tradycyjne domowe - ruskie albo z grzybami (w przypadku knedli - z mięsem, byle nie jakieś kefne z mielonką ze szczura rodem z biedronki czy innego tałatajstwa). Ostrę dania są dobre
/póki to nie zupka chińska z radomia ;]/ Dania makaronowe smakują również nieprzeciętne; lasagne jest git ;] do tego de volaile (czy jak to tam sie pisze), wszelkie krokiety czy cus innego zawijanego. I dużo by mówić