Czego sie boicie ?
Czego sie boicie ?
Powiedzcie mi co u was wywoluje strach i daczego ?
Czy rzeczy niewyjaśnione wywoluja w was wiekszy strach niz myslenie o przyszlosci, o czekajacych na nas przeciwnosciach losu ?
Czy w ogóle jestescie w stanie zdefiniować strach ?
Czy rzeczy niewyjaśnione wywoluja w was wiekszy strach niz myslenie o przyszlosci, o czekajacych na nas przeciwnosciach losu ?
Czy w ogóle jestescie w stanie zdefiniować strach ?
Ja...raczej nie mam w sobie strachu, który kumulował by się i w jakichś sytuacjach wybuchał we mnie. Jasne, że czasem się przestraszę, to przecież normalne, ale jakoś...juz dawno wyzbyłam się we mnie strachu.
Teraz mam tylko przelotne bojaźnie, ale raczej są one związane z moim życiem na realu i związne sa z domem i moją przyszłością, ale nie jest to coś, co było by aż tak duże, żebym się tego bała.
Strasch objawia się u mnie raczej jako martwienie się o moich bliskich.
Teraz mam tylko przelotne bojaźnie, ale raczej są one związane z moim życiem na realu i związne sa z domem i moją przyszłością, ale nie jest to coś, co było by aż tak duże, żebym się tego bała.
Strasch objawia się u mnie raczej jako martwienie się o moich bliskich.
Kiedys przeczytalem w opowiadaniu Jerzego Putramenta, ze ''zabijając'', minimalizujac i wysmiewajac strach zabobonny dajemy wieksze szanse by ogarnial nas strach wlasnie przed tym co nas czeka, przed zwyklymi rzeczami/zdarzeniami, przd przyszlosciom, strach przed zyciem codziennym.
I chyba to jest gorsze - bo bać sie ducha czy potwora to raczej wydaje sie jakies naturalne. Dochodze do wniosku ze rzeczy ''paranormalne'' wywoluja mniejszy strach niz rzeczy i sprawy dnia codziennego - moze dlatego ze ludzie mysla '' moge sie tego bać, przeciez kazdy by sie bal ... ''. A w codziennosci ? Czy bogacz i biedak są tak samo zatroskani o dzień jutrzejszy ...
Czy nie mam troche racji ?
I chyba to jest gorsze - bo bać sie ducha czy potwora to raczej wydaje sie jakies naturalne. Dochodze do wniosku ze rzeczy ''paranormalne'' wywoluja mniejszy strach niz rzeczy i sprawy dnia codziennego - moze dlatego ze ludzie mysla '' moge sie tego bać, przeciez kazdy by sie bal ... ''. A w codziennosci ? Czy bogacz i biedak są tak samo zatroskani o dzień jutrzejszy ...
Czy nie mam troche racji ?
No, ja tez sie tego boje ... bardzo ...
Wedlug mnie strach zabobonny to przerazenie, a strach przed zwyklymi rzecami to lęk ... z tym ze ten lęk jest jakims takim mniej dostrzegalnym przez innych uczuciem w głebi siebie, ale barzdiej przygnebiajocym. Strach zabobonny - kiedy go czujemy - przejmuja nad nami kontrole, powoduje ze czujemy głównie przerazenie, ktore w danym momencie zajmuje znacznom wiekszosc naszego umyslu, usuwajac inne emocje w cień.
Lęk natomiast sklada sie z wielu odczuć : niepewnosci, przygnebienia, niecheci do dzialania, wiec jest barzdiej zlozony, a co za tym idzie trudniej sie go pozbyc niz przerazenia ... taka jest moja opinia ...
A wracajac do smierci, to jej towarzyszy lęk ... przed tym co jest dalej ...
Jesli ktos wie co jest dalej i ma spokojne sumienie ( czy moze ktos byc pewny ze pojdzie do nieba :-/ ???) to pozostaje strach przed tym w jaki sposób umrze ...
Wedlug mnie strach zabobonny to przerazenie, a strach przed zwyklymi rzecami to lęk ... z tym ze ten lęk jest jakims takim mniej dostrzegalnym przez innych uczuciem w głebi siebie, ale barzdiej przygnebiajocym. Strach zabobonny - kiedy go czujemy - przejmuja nad nami kontrole, powoduje ze czujemy głównie przerazenie, ktore w danym momencie zajmuje znacznom wiekszosc naszego umyslu, usuwajac inne emocje w cień.
Lęk natomiast sklada sie z wielu odczuć : niepewnosci, przygnebienia, niecheci do dzialania, wiec jest barzdiej zlozony, a co za tym idzie trudniej sie go pozbyc niz przerazenia ... taka jest moja opinia ...
A wracajac do smierci, to jej towarzyszy lęk ... przed tym co jest dalej ...
Jesli ktos wie co jest dalej i ma spokojne sumienie ( czy moze ktos byc pewny ze pojdzie do nieba :-/ ???) to pozostaje strach przed tym w jaki sposób umrze ...
...nie zawsze. Bo jeśli człowiek nauczy się panować na swoim strachem (potrafi sobie go wytłumaczyć, ale w sensie realnym a nie "to wszystko nie prawda"), to wszystko jest inne.MARDOK pisze:''zabijając'', minimalizujac i wysmiewajac strach zabobonny dajemy wieksze szanse by ogarnial nas strach
...i tu się nie zgadzam. Ludzie boją się innych ludzi...nie boja się duchów, czy tp. a powinni. Człowieka widzisz, możesz go dotknąć, czyli możesz go pokonać. Zjawy nie widzisz, nie możesz dotknąć, dizała mocniej niż człowiek na twoją psychikę i pokonac ją jest o wiele trudniej.MARDOK pisze:bo bać sie ducha czy potwora to raczej wydaje sie jakies naturalne
...jesli ktos potrafi myśleć wszechstronnie - racjonalnie, to nie ma czego się bać. Jedynie głupi się nie boi. Strach jest w każdym z nas, ale można go zminimalizować.MARDOK pisze:rzeczy ''paranormalne'' wywoluja mniejszy strach niz rzeczy i sprawy dnia codziennego - moze dlatego ze ludzie mysla '' moge sie tego bać, przeciez kazdy by sie bal ... ''.
...na waszym miejscu nie bałabym się. Niema czego. W końcu kazdy z nas odejdzie z tego świata a my nie wiemy kiedy to nastapi. więc trzeba się cieszyć z każdego dnia i niczego nie żałować. Życie zbyt krótko trwa.xTrollx pisze:we mnie strach wywołuje generalnie mysl o śmierci
...przed czarnym kotem i drabiną...dla mnie to smieszne.MARDOK pisze:Strach zabobonny
Boję się w wielu momentach w swoim życiu. Pamiętam jak szedłem do liceum to tak się złożyło, że nikt z klasy razem ze mną nie szedł. Miałem w sobie taki lęk przed tym, jak będzie wyglądał ten pierwszy dzień. Czy znajdę ludzi z którymi będę mógł się zaprzyjaźnić, itd. Okazało się, że było bardzo fajnie.
Pamiętam, że może nie bałem się matury, ale byłem taki nabuzowany, niepewny. Im bliżej była chwila w której miałem np. poznać wyniki tym bardziej czułem, że kolana mi się uginają.
Ale prawdziwy stres to miałem na egzaminie na prawo jazdy. W życiu się tak nie zdenerwowałem jak wtedy. Udało się, zaliczyłem za pierwszym razem.
Nogi mi się zaczęły trząść wczoraj jak jechałem obwodnicą wokół Siedlec i wyprzedzałem TIRa, z naprzeciwka jechał drugi TIR, który nie miał zamiaru zjechać, a ja już byłem wystarczająco wysoko, żeby dać po hamulcach. RIR z naprzeciwka w ostatnim momencie uciekł w bok, a ja czułem, że przez swoją głupotę, mogłem naprawdę źle skończyć.
Ale to są takie lęki tymczasowe, bardziej zdenerwowanie niż strach. Śmierci jako takiej się nie boję. Boję się bardziej niesprawności, zależności na stare lata od innych, tego, że ktoś będzie mi musiałz mieniać pieluchy, itd. O przyszłość też się jakoś nie boję, bo wychodzę z założenia, że jakoś to będzie. Już tyle razy "jakoś" to było, więc czemu miałoby się to zmienić?
Pamiętam, że może nie bałem się matury, ale byłem taki nabuzowany, niepewny. Im bliżej była chwila w której miałem np. poznać wyniki tym bardziej czułem, że kolana mi się uginają.
Ale prawdziwy stres to miałem na egzaminie na prawo jazdy. W życiu się tak nie zdenerwowałem jak wtedy. Udało się, zaliczyłem za pierwszym razem.
Nogi mi się zaczęły trząść wczoraj jak jechałem obwodnicą wokół Siedlec i wyprzedzałem TIRa, z naprzeciwka jechał drugi TIR, który nie miał zamiaru zjechać, a ja już byłem wystarczająco wysoko, żeby dać po hamulcach. RIR z naprzeciwka w ostatnim momencie uciekł w bok, a ja czułem, że przez swoją głupotę, mogłem naprawdę źle skończyć.
Ale to są takie lęki tymczasowe, bardziej zdenerwowanie niż strach. Śmierci jako takiej się nie boję. Boję się bardziej niesprawności, zależności na stare lata od innych, tego, że ktoś będzie mi musiałz mieniać pieluchy, itd. O przyszłość też się jakoś nie boję, bo wychodzę z założenia, że jakoś to będzie. Już tyle razy "jakoś" to było, więc czemu miałoby się to zmienić?
[you] chcesz dowiedzieć się więcej o wilkach? www.wilk.boo.pl
Ucieczka przed smiercia i mysleniem o niej zmieni duzo - zaczniemy sie bac dopiero w obliczu smierci. Nie myslmy o niej caly za czesto, dopiero kiedy juz bedzie pewne ze umrzemy to zacznijmy sie bac. Moze to zabrzmi śmiesznie, ale czlowiek ginący w wypadku, w ułamku sekundy nie ma nawet czasu sie przestraszyć, wiec moze zostac zapamietany jako ktos kto nie bal sie śmierci ...
...I TO JEST CHYBA NAJWIĘKSZY STRACH JAKIEGO MOGA DOZNAĆ LUDIZE. JEST WIELU TAKICH, KTÓRZY WŁAŚNIE TEGO SIĘ BOJĄ. NIE DZIWIE SIĘ IM WCALE.Sol pisze:Boję się bardziej niesprawności, zależności na stare lata od innych, tego, że ktoś będzie mi musiałz mieniać pieluchy, itd.
CO DO WCZEŚNIEJSZEGO TEKSTU, TO DOBRZE TO PODSUMOWAŁEŚ - STRACH PRZEZ WŁASNĄ GŁUPOTE I NIE PRZEMYŚLANE SYTUACJE.